"Błędna decyzja arbitra - nie ma potrzebny wymieniać imienia jego lub kogoś z jego kolegów - sześć minut przed końcem sezonu. To nie może zadecydować o wejściu do Ligi Mistrzów klubu, którego wartość wynosi od 25 do 30 milionów. AC Milan świętuje, jednak Fiorentina ma uzasadnione powody do narzekania" - czytamy w komentarzu naczelnego gazety.
"Fioletowa drużyna zasłużyła na to miejsce i cały wysiłek, jaki włożyli w ten sezon, poszedł na marne. Balotelli trzymał ramię rywala, który delikatnie pociągnął go na dół. Rzut karny przyznany i decyzja całkowicie sprzeczna z tym, co działo się w pierwszej połowie, gdy sędzia nie odgwizdał zdecydowanie bardziej oczywistej sytuacji w polu karnym Milanu po faulu Ambrosiniego" - dodaje De Paola.
Dziennikarz zaznacza, że te sensacyjne wydarzenia w końcówce meczu przyćmiły fantastyczną rywalizację dwóch trenerów Milanu i Fiorentiny - "To oni są tymi, którzy zrobili różnicę. Montella (Vincenzo, trener "Fiołków" - przyp.) przede wszystkim za to, że był w stanie zmontować całkowicie nowy zespół i że poprowadził go (prawie) do Ligi Mistrzów (...). Także świetny Allegri, któremu wciąż jednak brakuje koniecznie wirtuozerii. To oni byli prawdziwymi zwycięzcami - jeszcze zanim ich zespoły wyszły na boisko" - kończy naczelny "Corriere dello Sport".
Piłkarze AC Milan rzutem na taśmę wywalczyli prawo gry w eliminacjach kolejnej edycji Ligi Mistrzów. W ostatniej kolejce włoskiej ekstraklasy pokonali na wyjeździe 2:1 Sienę, strzelając dwa gole w końcowych minutach drugiej połowy. Pierwszy został strzelony po niesamowicie kontrowersyjnym karnym podyktowanym za faul na Balotellim, gracze Sieny gorąco protestowali też przeciwko rzutowi wolnemu, po którym padł drugi gol.
"Rossoneri" walczyli o podium z Fiorentiną, która miała o dwa punkty mniej i grała z zamykającą tabelę Pescarą. Mimo że "Fiołki" pokonały rywali aż 5:1, to nie dało im to awansu do eliminacji LM.