Liga w³oska. Inter ca³y w dreszczach

Skrajne emocje mediolañczyków wzbudzaj± i szczegó³y, jak niedzielne zwyciêstwo 5:4 nad Geno±, i ogó³, czyli zapowied¼ totalnej rewolucji

- Nie ja jestem trenerem, ale widzę w tej drużynie trzech-czterech chłopaków, którzy mogliby zasilić szatnię seniorów - rzucił w³a¶ciciel klubu Massimo Moratti po ubiegłotygodniowym triumfie juniorów Interu w rozgrywkach NextGen Series, czyli odpowiednika Ligi Mistrzów dla 19-latków. Odmłodzenie w jego firmie jest niezbędne, bo jej gwiazdy wydają się wypalone i sportowo gasnące. A na prawdziwą Ligę Mistrzów rzucała w tym sezonie najstarszy skład, o średniej wieku przekraczającej niekiedy 30 lat.

Minęły zatem dwa dni od młodzieżowego triumfu i Moratti zwolnił trenera Claudio Ranieriego, by oddać jego posadę człowiekowi, który młodych zdolnych rozpoznaje doskonale - ich byłemu już opiekunowi Andrei Stramaccioniemu. Zasłużonemu w pracy z nastolatkami (także w Romie), lecz w prowadzeniu seniorów absolutnego debiutantowi. Włosi zbaranieli.

Nominacja dla tego 36-letniego prawnika z wykształcenia, który z powodu kontuzji nie ma za sobą nawet porządnej kariery zawodniczej, była jednak przede wszystkim decyzją, że w Interze nastał czas następnej generacji. Komentatorzy sugerowali, iż Moratti pogodził się z sezonem bez Ligi Mistrzów, na awansie do Ligi Europejskiej mu nie zależy, pozwoli Stramaccioniemu eksperymentować do woli. Czystki uznano za niezbędne dla przyszłości klubu, atmosfera zrobiła się ostatnio tak podła, że nawet żywy pomnik 39-letni kapitan Javier Zanetti oświadczył, że "jeśli to on stanowi problem, to jest gotowy odejść".

Nowy trener już na pierwszy trening z dorosłymi zaprosił trzech młodzieńców z drużyny zwanej w Italii "primaverą" (czyli "wiosną"). Defensywnego pomocnika z Ghany Josepha Alfreda Duncana, łączącego umiejętności obronne z ofensywnymi Andreę Romano oraz rozgrywającego Lorenzo Crisetiga (w juniorskim finale strzelił Ajaksowi Amsterdam decydującego karnego), który ma prędko wskoczyć do podstawowego składu, jeśli do wykupienia go nie przekona wypożyczony z FC Porto Kolumbijczyk Freddy Guarin. A w niedzielę do rezerwy na mecz z Genoą wziął napastnika Marko Livaję, który w Serie A debiutował już jako gracz odesłany tymczasowo do Ceseny.

Trzej z nich są Włochami, co również ma znaczenie, bo Moratti deklarował chęć odejścia do polityki personalnej, która sprawiła, że jego klub jako pierwszy w historii posłał na finał Ligi Mistrzów jedenastkę złożoną wyłącznie z cudzoziemców.

Dyskusja o planowanych porządkach w szatni rozpala całą futbolową Italię. Klub mają po sezonie opuścić największe sławy, nawet uchodzący jeszcze niedawno za czołowych w świecie na swoich pozycjach prawy obrońca Maicon, rozgrywający Wesley Sneijder, napastnik Diego Forlan.

W niedzielę zagrał tylko ten ostatni (pozostali się leczą), ale w drużynie zmieścili się zaledwie dwaj młodzi ludzie - Andrea Poli (pomocnik, rocznik 1989) oraz Mauro Zarate (napastnik, 1987), któremu już dawno prorokowano, że długo w Interze nie zabawi. Bohaterem został jednak 33-letni Diego Milito. Ustrzelił hat tricka w dreszczowcu pełnym dramatycznych zwrotów i podrywających fanów z siedzeń epizodów. Od dziewięciu goli, przez cztery rzuty karne, po dwie czerwone kartki.

Ponieważ usunięty z boiska Julio Cesar zostanie zdyskwalifikowany, Stramaccioni prędko będzie musiał zademonstrować, jak śmiało będzie odmładzał. Może postawić między słupkami doświadczonego, blisko 37-letniego Lucę Castellazziego, a może nastoletniego Raffaele Di Gennaro, jednego z bohaterów finału NextGen Series, którego powołał do szerokiej kadry na spotkanie z Genoą.

Znaleźć równowagę pomiędzy budowaniem przyszłości a dbałością o teraźniejszość będzie tym trudniej, że rywale w niedzielę poprzegrywali i od miejsca na podium, dającego występ w eliminacjach Ligi Mistrzów, dzieli mediolańczyków siedem punktów. To strata do odrobienia, choć Moratti o trzecim miejscu mówi: "Mam nadzieję, ale nie wierzę".

Stramaccioni mówi na razie głównie o emocjach. Choć pochodzi z Rzymu, przysięga, że jego DNA stopniowo zmienia kolor na czarno-niebieski. - Mecz z Marsylią [wyeliminowała Inter z LM] oglądałem z trybuny za bramką, pasja kibiców zrobiła na mnie ogromne wrażenie. A ich płacz głęboko mnie dotknął. Ten klub nie zasługuje na taki los - opowiada.

Jego los też pozostanie jednak mocno niepewny. Już teraz codziennie czyta w gazetach, kto zastąpi go po sezonie. Giełda obejmuje kilka nazwisk, ale faworytem ma być wywołujący sensację w Athleticu Bilbao Marcelo Bielsa. Z Ligi Europejskiej wyeliminował już Manchester United, a jego czwartkowy triumf nad Schalke (4:2) z bliska oglądali wysłannicy Morattiego. Według prasy już umówionego z argentyńskim trenerem na wzięcie nowej posady.

Spontaniczny, chaotyczny w decyzjach właściciel Interu po ucieczce do Madrytu José Mourinho (lato 2010) zatrudniał Beniteza, Leonardo, Gasperiniego oraz Stramaccioniego. Każdy pochodzi z innej bajki. Bielsa oryginalnością wizji bije wszystkich na głowę. I preferuje styl gry wywołujący dreszcze.

Wiêcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.