Primera Division. "Kataloński Beckham", Piquenbauer... Jak Gerard Pique został gwiazdą Barcelony

Barcelona pokonała Almerię 3:1 i wciąż ma osiem punktów przewagi nad Realem, który wygrał w Bilbao z Athletic 3:0. W sobotę na Santiago Bernabeu potęgi zmierzą się w El Clasico.

Gdy Gerard Pique miał 14 lat, jego dziadek - wiceprezes Barcelony - zaprosił na obiad ówczesnego trenera zespołu Louisa van Gaala i przedstawił wnuka uczącego się futbolu w szkółce La Masia. Holenderski szkoleniowiec podszedł do malucha i popchnął go. - Jesteś za słaby, by grać w obronie Barcelony - powiedział van Gaal do leżącego juniora.

Siedem lat później Alex Ferguson krzyczał do Pique: - Tobie się wydaje, że kim, k..., jesteś? Był kwiecień 2008 r., 24 godziny przed półfinałem Ligi Mistrzów z Barceloną. Wcześniej trener Manchesteru United powiedział Hiszpanowi, że nie zagra przeciw byłemu klubowi. Pique się wściekł: - Przecież jestem trzecim stoperem, a kontuzji doznał Nemanja Vidić! Dlaczego go nie zastąpię? - dopytywał 21-letni defensor. Ferguson tłumaczyć się nie chciał. Kilka miesięcy wcześniej przestał wierzyć w młodego piłkarza - po jego błędzie w meczu z Boltonem - i od tygodni negocjował jego transfer do Barcelony.

Gdy cztery lata wcześniej Pique porzucał ukochany klub, prezes Joan Laporta przyrzekał, że nigdy już niebiesko-czerwonej koszulki nie założy. Szef zespołu z Camp Nou dostał białej gorączki, bo w ciągu roku stracił dwóch z trzech najzdolniejszych juniorów z rocznika 1987. Zatrzymać zdołał tylko Leo Messiego, Cesca Fabregasa podebrał Katalończykom Arsenal.

Fabregas błyskawicznie podbił Londyn, Pique w Manchesterze cierpiał. Nie odpowiadało mu jedzenie, zwyczaje kolegów lubiących obeżreć się hamburgerami i spoić piwem, akcent Fergusona. Według niego angielski Szkota przypominał chiński. Po treningach obrońca najczęściej zamykał się w domu i oglądał hiszpańską telewizję. Albo dzwonił na policję, by zgłosić, że znów ukradziono mu antenę satelitarną. Dopiero po czwartym zgłoszeniu funkcjonariusze wyśledzili, że złodziejami są ludzie, którzy je montują.

Grał mało. By dostać się na boisko, wmówił nawet szukającemu lewego defensora Fergusonowi, że za młodu często na tej pozycji występował. Gdy Laporta spytał matkę Pique, jak wiedziecie się synowi w Anglii, usłyszał, że Gerard marzy o powrocie.

MU dostało za niego 5 mln euro i nikt nie spodziewał się, że będzie to "najlepiej wydane 5 mln euro w ostatnich dekadach", jak mówi trener Pep Guardiola. Stoper podbił ligę hiszpańską i Ligę Mistrzów, nie zawiódł także w RPA, gdzie zdobył z reprezentacją pierwsze mistrzostwo świata. Doskonalił się u boku Carlesa Puyola, nauczyciela wyjątkowo surowego, który rugał go za najmniejsze błędy. Przez dwa lata młokos zdecydowanie lepiej wypadał, gdy kierował nim starszy kolega. Od kilku tygodni to Pique szefuje defensywie. Puyol leczy kontuzję, a do nowej pozycji przyuczany jest defensywny pomocnik Sergio Busquets.

W prasie sportowej Katalończycy okrzyknęli go "Piquenbauerem", a Franz Beckenbauer - jeden z najwybitniejszych obrońców w historii - nie protestował. Uważa, że Hiszpan gra jak on kilkadziesiąt lat temu.

W prasie kolorowej Pique nazywają "katalońskim Beckhamem" i nie przesadzają. Kilka tygodni temu piłkarz ogłosił, że spotyka się z kolumbijską piosenkarką Shakirą. Niedawno został twarzą firmy odzieżowej Mango, jego uśmiech atakuje z billboardów, reklamówek i okładek.

W świecie, w którym każdą sylabę wypowiadaną przez futbolowe gwiazdy kontrolują specjaliści od wizerunku, uwodzi kibiców naturalnością. Gdy kilka dni temu przyleciał z reprezentacją na Litwę, napisał na Twitterze, że muszą tam żyć pingwiny. "Wrzuciłbym wam zdjęcie, ale jeśli wyjmę aparat, zamarznie mi ręka". Regularnie umieszcza zdjęcia z szatni, uchodzi w niej za jednego z największych zgrywusów. Hitem internetu stał się film, na którym, siedząc na ławce, obrzuca fizjologa słonecznikiem.

Dzięki Twitterowi utrzymuje kontakt z byłym kumplem z Manchesteru Rio Ferdinandem. Dziś nazywa zresztą Manchester "miejscem, w którym stał się piłkarzem", a Fergusona "drugim ojcem". I nawet nie przyjdzie mu do głowy, by zasugerować, że Szkot pomylił się, odsyłając go do Katalonii.

Drogi Pique

300 tys. euro oferowały kilka tygodni temu brukowce za zdjęcie Pique i Shakiry

Wszystko o lidze hiszpańskiej w specjalnym dziale Sport.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.