32-letni Paul Burgess jest w piłkarskim światku rozchwytywany jak najlepsi piłkarze. Ogrodnik, który przez ponad dekadę chuchał i dmuchał na boisko Arsenalu, od ubiegłegol roku dba o murawę Realu Madryt. Anglicy chcieliby jednak, aby specjalista zajął się ich piłkarską mekką, czyli odbudowanym stadionem Wembley.
Burgess wspomina, że o byciu ogrodnikiem marzył już w wieku 14 lat. Cztery lata później rozpoczął pracę w Arsenalu, a gdy miał 22 lata był już szefem ogrodników na londyńskim stadionie Highbury. Trzykrotnie był wybierany najlepszym specjalistą od murawy w Premier League.
W lutym 2009 roku Burgess przeszedł do Realu Madryt, bo nalegał na to ówczesny trener madryckiego zespołu Juande Ramos. Hiszpan pracował wcześniej w Tottenhamie i zapoznał się ze stanem boiska Arsenalu. Był pod ogromnym wrażeniem.
Burgess o mało się jednak nie załamał, kiedy po raz pierwszy wszedł na murawę madryckiego Santiago Bernabeu.
- To była katastrofa - opowiadał kilka dni temu w rozmowie z BBC. - Na boisku Realu kilku graczy odniosło kontuzje, a władze klubu straciły cierpliwość. Nie chciały kolejny raz pokrywać murawy nową darnią, tylko po prostu kupiły najlepszą dostępną trawę - opowiada Burgess.
Warunki wzrostu trawy, a więc i sposobu pracy ogrodnika w Madrycie różnią się jednak znacznie od tych w Anglii. - W Madrycie w lecie jest bardzo gorąco, więc trawa słabo się ukorzenia. To dlatego w trakcie meczu murawa nie jest tak stabilna, jak chcieliby tego piłkarze. Cieszę się, że pierwsze spotkanie tego sezonu Real rozegra na wyjeździe - mówił kilka dni temu Burgess. Wicemistrzowie Hiszpanii na Santiago Bernabeu zagrają 12 września z Osasuną.
Inny problem? Wysokość trybun, które na stadionie Realu sięgają 70 metrów i ograniczają dostęp promieni słonecznych na boisko.
Warunki pracy Burgessa zmieniły się nie tylko jeśli chodzi o tempo wzrostu trawy. - W Realu jest zupełnie inna presja wyniku niż w Arsenalu. W Londynie wiele robiło się z myślą o przyszłości, podczas gdy w Realu wszystko jest na dzisiaj. Jutra w ich słowniku nie ma, więc jeśli nie uda się teraz, to Liczy się tylko zwycięstwo - mówi Burgess.
Real, który od sześciu lat nie awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a w Primera Division przegrywa w tym samym czasie na mistrzowskie tytuły z Barceloną 2:4, chce odmienić los w rozpoczynających się rozgrywkach. Po to ściągnięto do Madrytu prawdopodobnie najlepszego trenera na świecie Jose Mourinho, po to przeprowadzono transfery m.in. młodych niemieckich pomocników Mesuta Ozila i Samiego Khediry.
- Presja zwycięstwa jest wielka i przenosi się ona także na ogrodnika - mówi Burgess. - W Realu każdy musi mieć mentalność zwycięzcy.
Z obecności mistrza trawy w Madrycie na pewno zadowolony jest Mourinho, który siłę FC Porto, Chelsea Londyn i Interu Mediolan budował m.in. na takich szczegółach jak stan murawy. Przed meczem z Barceloną w Lidze Mistrzów w sezonie 2006/07 mówiło się nawet, że Chelsea specjalnie niszczy boisko posypując je piaskiem, aby utrudnić życie technicznie grającym rywalom
Burgess współpracę z Mourinho bardzo sobie chwali. - Rozmawiałem z nim całkiem sporo razy. Jest fantastyczny. To miły, choć poważny facet. Jest świetnym szefem, choć zdaję sobie sprawę z tego, że jego podejście może się zmienić, jeśli trawa będzie odstępowała od standardów.
Tak jak Burgess drży o trawę na Santiago Bernabeu, tak Brytyjczycy obawiają się o murawę na Wembley, gdzie 28 maja 2011 roku zostanie rozegrany kolejny finał Ligi Mistrzów, a wcześniej kilka spotkań reprezentacji - z piątkową inauguracją eliminacji do Euro 2012 przeciwko Bułgarii na czele. Nowe Wembley zostało otwarte w 2007 roku, ale w ciągu trzech lat trawa na boisku była już wymieniana aż 12 razy!
Szefowie stadionu postanowili w końcu, że położą na nim trawę murawę wzmocnioną sztucznymi włóknami - ostatnio chwalił tę zmianę Michael Owen, który w lutym doznał kontuzji ścięgna podczas meczu pucharowego na Wembley.
Burgess przyznaje, że to dobre rozwiązanie, ale ostrzega, że po wielkich koncertach zespołu Muse, które odbędą się na Wembley w dniach 10-11 września, murawa może być w znacznie gorszym stanie niż obecnie. - Wszystko zależy od tego jak długo trawa będzie pokryta innym tworzywem, ale i od liczby osób, które będą po niej chodzić, pory roku i pogody - tłumaczy Burgess.
Ogrodnik Realu nie wyklucza, że wróciłby do Anglii pracować w charakterze ogrodnika Wembley. - Na razie jednak nikt mnie o to nie pytał - mówi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!