Zyski ze sprzedaży strojów w stolicy Hiszpanii wyniosły ponad 100 milionów dolarów. Na wszystkich trykotach znajduje się napis "Ronaldo" i numer "9". Portugalczyk został zmuszony do wybrania tej cyfry, ponieważ jego ukochana "siódemka" była zajęta przez legendę klubu, Raula. To samo musiał zrobić David Beckham, który też uwielbiał nr 7, ale na jego plecach widniał nr 23.
Zmiana numeru jest dla Ronaldo ważna również ze względów biznesowych. Były gracz Manchesteru United wydał ponad 150 tysięcy funtów na rejestrację marki "CR7", która promuje linię ubrań. Gdyby skrzydłowy biegał po hiszpańskich boiskach z siódemką na plecach dochody jego firmy mogłyby wzrosnąć.
Jednak zysk Ronaldo oznacza stratę Realu. Ponad milion sprzedanych koszulek z nazwiskiem Cristiano oznacza, że w przypadku zmiany numeru Królewscy zyskają milion niezadowolonych ze swoich przestarzałych strojów kibiców. Dziennie do małego sklepiku przy Plaza del Sol w Madrycie przybywają dziesiątki fanów, którzy chcą mieć trykot najdroższego piłkarza świata. Gdyby zarząd klubu pozwolił 25-latkowi na zmianę numeru, wszystkie sprzedane stroje - milion w Madrycie, znacznie więcej na całym świecie - byłyby nieaktualne już po roku od ich wprowadzenia na rynek.
Numer 7 jest ulubioną cyfrą Portugalczyka, bo jego idolem jest Luis Figo, który też nosił ten znak. Gdy Figo dołączył do Realu Madryt musiał wybrać inny numer (10) - tak jak Ronaldo i Beckham - bo siódemkę zajmował Raul.
Jerzy Dudek zostaje w Realu ?