W tenisie trzeba wygrać cztery razy: we Francji, Australii, Anglii i USA. W piłce nożnej wystarczą trzy zwycięstwa: Premier League, Serie A oraz Primera Division - zdobycie tytułów mistrzowskich właśnie tych trzech lig portugalski trener określa mianem piłkarskiego "Wielkiego Szlema".
- Nigdy dotąd żaden piłkarz ani trener nie wygrał trzech tytułów mistrzowskich w trzech najlepszych ligach świata: włoskiej, angielskiej oraz hiszpańskiej. Ja chcę być pierwszym, który tego dokona - wyznacza sobie cel Mourinho, który od poniedziałku jest oficjalnie trenerem Realu Madryt.
Portugalczyk jest blisko realizacji swego marzenia. Ma przecież w dorobku mistrzostwo Anglii z Chelsea Londyn i Włoch z Interem Mediolan. Przed nim cztery szanse, bo tyle lat trwać ma związek Mourinho z Królewskimi, na tytuł mistrza Hiszpanii i przejście do historii.
- Cztery lata to wystarczająco dużo czasu, by wygrać ligę, zbudować silną drużynę z tożsamością i przyszłością - przekonuje Mourinho.
Portugalczyk nie boi się, że postawionego celu nie uda mu się zrealizować.
- Strach? Nie ma takiego słowa w moim słowniku. Jestem człowiekiem o wielkiej pewności siebie i nie myślę o niepowodzeniu - mówi.
Mourinho oprócz "Wielkiego Szlema" ma szansę na jeszcze jedno historyczne miano - pierwszego trenera, który wygrał Ligę Mistrzów z trzema różnymi drużynami. Sztuki tej dokonał już z FC Porto i Interem Mediolan.
Pierwsza szansa na realizację marzeń ambitnego Portugalczyka już w sezonie 2010/2011. Wystarczy "tylko" odebrać tytuł mistrza Hiszpanii Barcelonie i pokonać 31. najlepszych klubowych drużyn Europy w Lidze Mistrzów.
Oficjalnie - Mourinho w Realu ?