Liga hiszpańska. Mourinho "Królewski"?

Trener Manuel Pellegrini już w sobotę zaczął się żegnać z Realem Madryt. Jego zespół tylko zremisował z Malagą i został wicemistrzem kraju. Pewne zwycięstwo nad Valladolid dało tytuł Barcelonie. Czy nadchodzi czas Jose Mouriho?

- O moim odejściu mówiono przez cały rok. Nie twierdzę, że działacze rozmawiają już z nowym trenerem, bo to nie w ich stylu. Ale nie jestem aż tak naiwny, by uwierzyć, że wszystkie informacje są tylko spekulacjami dziennikarzy. Powstawały, bo klub nie wydał jasnego komunikatu - mówił Chilijczyk przed wczorajszym meczem z Malagą.

Stworzył Real, który pobił ligowy rekord zwycięstw, był bliski najlepszego osiągnięcia pod względem goli. Przed ostatnią kolejką brakowało mu sześciu bramek do 107 zdobytych przez Real 20 lat temu.

Rzucił wyzwanie najmocniejszej w historii Barcelonie, choć budował zespół niemal od zera. Latem prezes Florentino Perez bez konsultacji ze szkoleniowcem sprowadził ośmiu piłkarzy. Nie na wszystkich Chilijczyk miał pomysł, nie znalazł miejsca dla Kaki, słabiutko grał Karim Benzema. Real nie zachwycał akcjami i golami przygotowywanymi przez cały zespół, rozjeżdżał rywali dzięki popisom gwiazd.

Przydarzyły się mu jednak dwie spektakularne wpadki - z trzecioligowym Alcorcon w Pucharze Hiszpanii i Lyonem w 1/8 finału LM. To one mają zdecydować o zwolnieniu Pellegriniego.

Guillem Balague, hiszpański dziennikarz, który rok temu pierwszy poinformował o transferze Ronaldo do Realu, twierdzi, że Pellegriniego nie uratowałoby nawet zdobycie tytułu. - Chilijczyk kilka tygodni temu powiedział, że sprzedaż Arjena Robbena i Wesleya Sneijdera nie była jego pomysłem. To przypieczętowało jego los - pisze hiszpański dziennikarz.

Następcą Pellegriniego ma zostać José Mourinho, który kilka dni temu powiedział, że prędzej czy później będzie pracował w Realu. Według Balague warunki kontraktu są już ustalone, "Don Balon" twierdzi, że obie strony rozmawiają jeszcze o zasadach współpracy. Portugalczyk chce samodzielnie decydować o transferach.

W Madrycie trwa dyskusja, czy to najlepszy wybór. - Gdy mówimy o historii Realu, nigdy nie wspominamy trenerów, ten klub zawsze zależał od piłkarzy - pisze publicysta gazety "As" i przypomina Real Alfredo Di Stefano, drużynę "Yé-yé" złożoną z piłkarzy zakochanych w Beatlesach z lat 60., prowadzoną przez Emilio Butragueńo "Piątkę Sępa", Real pięciu Garcii z przełomu lat 70. i 80 oraz galaktyczny zespół z początku XXI w.

Nikt jeszcze nie pyta, jak na nowego szkoleniowca zareagują wielbiący ofensywny styl gry i nigdy nienasyceni golami kibice. Mourinho chce zwyciężać, a nie tworzyć widowiska dla mas upstrzone technicznymi fajerwerkami. W Interze zadaniami defensywnego pomocnika objuczył nawet Samuela Eto'o, przez lata najgroźniejszego napastnika ligi hiszpańskiej.

Tylko remis Realu w ostatnim meczu sezonu  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.