FC Barcelona po pasjonującym boju pokonała Real Madryt 3:2 i sięgnęła po Puchar Króla. Grająca bez Roberta Lewandowskiego ekipa Hansiego Flicka przegrywała już 1:2, ale dzięki bramce Ferrana Torresa w 84. minucie doprowadziła do dogrywki. W niej fantastycznym strzałem popisał się Jules Kounde i zapewnił Barcelonie wygraną. Sporo przy okazji tego starcia mówi się również o 17-letnim Laminie Yamalu oraz jego... ojcu.
Jak napisał hiszpański portal OK Diario, tata Yamala - Mounir Nasraoui: "regularnie wykorzystuje potencjał syna, aby zdobyć popularność i sławę" i tym razem "chciał znów znaleźć się w centrum uwagi kosztem swojego syna". Co takiego zrobił?
Kontrowersje wywołał jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, gdy postanowił podzielić się w mediach społecznościowych zdjęciem sprzed stadionu. Problem w tym, że nie wiedział nawet, na którym obiekcie w Sewilli odbędzie się finał. I tak, zamiast przed Estadio La Cartuja, zapozował przed Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, na którym na co dzień swoje mecze rozgrywa FC Sevilla. - Sanchez, będziesz świadkiem - napisał na Instagramie dzień przed meczem.
Kibice w komentarzach szybko zaczęli go prostować. - Najlepszy stadion w Sewilli, ale jutro jedziemy do La Cartuja - pisali. Nie brakowało także licznych kpin. - Pedro Sanchez będzie świadkiem, o to mu chodziło - śmiał się jeden z komentujących. - Gramy gdziekolwiek chcesz, mistrzu - dodał kolejny.
Na tym się jednak nie skończyło. Nasraoui podgrzał atmosferę tuż przed meczem, gdy udzielił wywiadu dla "El Chiringuito". - Moja prognoza jest taka, że wygramy, nie obchodzi mnie, czy to będzie jeden, dwa czy trzy gole przewagi. Zniszczymy ich, niech żyje Barca! - powiedział. W największe zdumienie wprowadziła jednak wszystkich wypowiedź zaraz po wygranej Barcelony. Ojciec Yamala postanowił bowiem być szczery do bólu. - Chociaż kibicuję Realowi Madryt, to nie ma to dla mnie znaczenia. To Barca mnie karmi! - wypalił w rozmowie z "Jijantes", a to z miejsca rozniosło się po innych mediach.