Walka o mistrzostwo Hiszpanii trwa w najlepsze. W sobotę FC Barcelona w dramatycznych okolicznościach pokonała Celtę Vigo 4:3. Atletico Madryt skomplikowało sobie sprawę - przegrało na wyjeździe z Las Palmas 0:1. W niedzielny wieczór swoje spotkanie rozgrywał Real Madryt.
Real osłabiony brakiem zawieszonego za czerwoną kartkę Kyliana Mbappe przystępował do spotkania z Athletikiem ze świadomością, że może nie tylko utrzymać czteropunktową stratę do FC Barcelony, ale także powiększyć przewagę nad Atletico Madryt.
W niedzielnym spotkaniu to "Królewscy" byli faworytami. Chcieli też powetować sobie klęskę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Arsenalem (0:3 i 1:2). Mieli też rachunki do wyrównania z Athletikiem. 4 grudnia na San Mames przegrali po golach Alexa Berenguera i Gorki Guruzety. Dla Realu trafił Jude Bellingham.
W niedzielę pierwsza połowa nie zachwyciła. Dopiero po zmianie stron - zwłaszcza Real - częściej meldował się pod bramką rywala. Szanse na pokonania Unaia Simona mieli Rodrygo i Jude Bellingham.
Taki rezultat oznacza, że FC Barcelona po 32 meczach ma cztery punkty przewagi nad Realem Madryt. Trzecie Atletico traci do Katalończyków już 10 punktów.
W następnej kolejce, która rozegrana zostanie już w środku nadchodzącego tygodnia, FC Barcelona zagra z Mallorcą (22 kwietnia o 21:30), a Real Madryt dzień później zmierzy się z Getafe (23 kwietnia o 21:30).
Dokończenie 32. kolejki w poniedziałek 21 kwietnia. Girona zagra z Realem Betis.