Real Madryt po wygranej z Villarrealem (2:1) został liderem La Liga. To mogło być jednak tymczasowe. FC Barcelona przed dzisiejszym starciem z Atletico Madryt miała dwa rozegrane mecze mniej. Zwycięstwo z Atletico dałoby podopiecznym Hansiego Flicka powrót na pierwsze miejsce.
I się udało, choć łatwo nie było! Kataloński klub do przerwy miał przewagę, ale nie potrafił jej przekuć na bramkę - choć np. w 44. minucie w poprzeczkę trafił Robert Lewandowski. Chwilę później z gola cieszyli się gospodarze. Atletico rozegrało świetną akcję, którą wykończył Julian Alvarez.
Po przerwie Barcelona walczyła o odrobienie strat - skutecznie, choć nie bez problemów. Już w 50. minucie blisko zdobycia bramki był Lamine Yamal. W 70. minucie po dużej kontrowersji - zagraniu piłki ręką we wcześniejszej fazie akcji - gola na 2:0 zdobył Alexander Sorloth. Wydawało się, że Barcelona tego nie wygra. Wtedy sygnał do ataku dał Robert Lewandowski. Polak w 72. minucie zdobył bramkę kontaktową. Niedługo potem gola na 2:2 zdobył Ferran Torres. Piłkarze Hansiego Flicka poczuli krew. W doliczonym czasie gry bramki zdobyli jeszcze Lamine Yamal i Ferran Torres. Goście w świetnym stylu zdobyli trzy punkty.
To zwycięstwo oznacza, że Barcelona wróciła na pierwsze miejsce w La Liga - ma tyle samo punktów, co Real, ale lepszy bilans bramkowy oraz bezpośrednich spotkań. Jeżeli kataloński klub wygra zaległe spotkanie z Osasuną, to będzie mieć trzy punkty więcej od urzędujących mistrzów Hiszpanii. Podopieczni Diego Simeone wciąż liczą się w walce o tytuł, ale znacząco utrudnili sobie zadanie - na ten moment tracą cztery punkty do pierwszego miejsca. Na czwartej pozycji znajduje się Athletic Bilbao, który ma 52 punkty.