To był mecz rozgrywany w bardzo trudnych okolicznościach. Real Madryt jeszcze w środę po dogrywce i rzutach karnych eliminował w Lidze Mistrzów lokalnego rywala Atletico, a już w sobotę musiał zmierzyć się na wyjeździe z piątym w tabeli Villarrealem. I choć przez pełne 90 minut to "Żółta Łódź Podwodna" miała wyraźną przewagę, dzięki bramkom Kyliana Mbappe i interwencjom Thibauta Courtoisa "Królewscy" zwyciężyli 2:1 i przynajmniej do niedzieli objęli prowadzenie w La Liga z przewagą trzech punktów nad Barceloną, która ma jednak dwa mecze więcej do rozegrania.
Po końcowym gwizdku Jesusa Gila Manzano na obliczach piłkarzy Realu widać były oznaki ogromnego wyczerpania po 120 minutach w środę i kolejnych 90 w sobotę. Dlatego też po spotkaniu trener Carlo Ancelottiego był bardzo zły, że nie udało się przełożyć meczu z Villarrealem na niedzielę.
- Wyjaśnienie jest takie, że ta drużyna ma coś wyjątkowego: charakter i zaangażowanie. Nie zawsze potrafią to zrobić i jestem na nich zły. Musimy podziękować tym graczom, którzy wykonali ogromny wysiłek od 3 stycznia do dziś, szczególnie dzisiaj - mówił Ancelotti. - Myślę, że to ostatni raz, kiedy zagramy mecz z mniej niż 72 godzinami odpoczynku; nigdy więcej nie zagramy. Prosiliśmy ligę o zmianę terminu dwa razy i nic się nie stało, ale to ostatni raz.
Klubowa telewizja Realu Madryt zapowiadała jeszcze przed spotkaniem, że klub będzie nawet zwracał się do FIFA o ochronę prawną w przypadku wyznaczenia kolejnego meczu w odstępie mniejszym niż 72 godziny od zakończenia poprzedniego.
I choć Carlo Ancelottiego należy w pewnym sensie zrozumieć - terminarz Realu Madryt jest przeładowany do granic możliwości, nie tylko ze względu na ligę, Ligę Mistrzów i Puchar Króla, ale też udział w Superpucharze Hiszpanii, Superpucharze Europy czy Pucharze Interkontynentalnym. Co więcej, tuż po zakończeniu sezonu "Królewskich" czekają nowe Klubowe Mistrzostwa Świata w USA z udziałem 32 drużyn.
Tyle że jest też druga strona medalu. Przepisy mówią o tym, że zespół między dwoma meczami musi mieć dwa pełne dni odpoczynku, czyli jak gra w środę, to następny mecz może zagrać w sobotę, itp. A 72 godzin odpoczynku między zakończeniem jednego a początkiem drugiego meczu nie ma nawet w rozgrywkach UEFA, czego dowodem są nadchodzące eliminacje mistrzostw świata, gdzie zespoły mogą liczyć na co najwyżej 72 godziny między rozpoczęciem dwóch kolejnych meczów, a niektóre nawet i na to nie. Rywal reprezentacji Polski Litwa swój pierwszy mecz w Warszawie rozegra 21 marca o godzinie 20:45, a już 24 marca o godzinie 18:00 będzie podejmowała Finlandię.
Co więcej, gdyby postulat Realu Madryt zastosować do wszystkich pucharowiczów, to grając mecz Lig Mistrzów w środę o 21:00 zespół nie mógłby zagrać w sobotę w ogóle. To z kolei oznacza, że wszystkie zespoły z Ligi Konferencji i Ligi Europy musiałyby grać dopiero w poniedziałek. Takich przypadków nie ma w żadnej lidze i od czasu do czasu każdy pucharowicz musi się mierzyć z mniejszym odpoczynkiem niż 72 godziny.
Dlatego też trenerzy stosują w meczach swoich drużyn rotacje, a pod tym względem również jest wiele zastrzeżeń do Carlo Ancelottiego, który w porównaniu do swoich rywali z europejskich pucharów dokonuje niewielkiej liczby zmian w wyjściowej jedenastce, nie oszczędzając swoich najlepszych piłkarzy.
Real Madryt swoje kolejne spotkanie rozegra w sobotę 29 marca o godzinie 21:00, gdy na Santiago Bernabeu podejmie Leganes.