We wrześniu 2024 roku Marc-Andre Ter Stegen doznał kontuzji rzepki w prawym kolanie i według pierwszych prognoz miał nie wrócić do gry do końca sezonu. W jego miejsce Barcelona ściągnęła z emerytury Wojciecha Szczęsnego, który początkowo przegrywał rywalizację z Inakim Peną, a obecnie jest niekwestionowanym numerem jeden w zespole Hansiego Flicka.
Szczęsny podpisał z Barceloną kontrakt do końca sezonu, ale spisuje się na tyle dobrze, że Katalończycy rzekomo rozważają przedłużenie umowy. Jednak według doniesień już w maju dostępny dla trenera Flicka może być Ter Stegen, czyli dotychczasowy numer jeden w zespole. Czy to oznacza rywalizację Niemca i Polaka?
- Nie wydaje mi się, że do takiej dojdzie. Przypuszczam, że ani Szczęsny, ani ter Stegen nie mają na nią ochoty. Mówimy o dwóch bramkarzach klasy światowej - stwierdził Leszek Orłowski w rozmowie z "WP SportoweFakty". Ceniony ekspert od LaLiga zauważył też, że ewentualne zatrzymanie obu zawodników byłoby dla Barcelony zbyt dużym wydatkiem. - Nowy kontrakt Szczęsnego byłby zupełnie inny od aktualnego - dodał.
W takim razie kto zostanie "jedynką" Barcelony po powrocie Niemca do zdrowia? - Według mnie notowania ter Stegena są wyższe, a bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że to Niemiec zachowa posadę - dodaje Orłowski.
Zdaniem eksperta są jednak "różne scenariusze", według których Szczęsny może pozostać w Barcelonie na dłużej. - Gdyby ze Szczęsnym w bramce FC Barcelona nie przegrała do końca sezonu i wygrała Ligę Mistrzów, a on walnie by się do tego przyczynił, trzeba byłoby być szalonym, żeby nie rozważać przedłużenia z nim kontraktu. Wiele opcji nadal wchodzi w grę - podsumował dziennikarz.