Wszyscy czołowi rywale "zagrali dla FC Barcelony" w 24. kolejce La Liga. Dowód? Lider tabeli Real Madryt jedynie zremisował 1:1 z Osasuną Pampeluna. Taki samym wynikiem zakończyło się starcie wicelidera Atletico Madryt z Celtą Vigo. Piłkarze Hansiego Flicka stanęli więc przed szansą, by już w poniedziałek ponownie zameldować się na czele zestawienia. Warunek był jeden - zwycięstwo z Rayo Vallecano.
Przed tym spotkaniem Barcelona traciła trzy punkty do drużyny Carlo Ancelottiego. Czy odrobiła stratę? Mecz rozpoczęła dobrze. Miała kilka znakomitych akcji, ale brakowało skuteczności. Nie brakowało jednak szczęścia. To uśmiechnęło się jeszcze przed upływem 30 minut. Wówczas przewinienia w polu karnym dopuścił się Pathe Ciss i po analizie VAR sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Robert Lewandowski i zamienił okazję na gola.
A jak wyglądała druga odsłona rywalizacji? Była wyrównana i zacięta, a bohaterem był Wojciech Szczęsny. Zanotował kilka kapitalnych interwencji i mocno przyczynił się do końcowego wyniku. Uchronił drużynę przed stratą gola i tym samym stratą punktów.
FC Barcelona dopisała trzy niezwykle cenne "oczka" do konta. Dzięki temu zrównała się punktami z Realem Madryt (51 pkt), a nawet... go wyprzedziła. Ma lepszy bilans bramek. Tym samym zanotowała awans aż o dwa miejsca w tabeli. Na trzecią lokatę spadło za to Atletico Madryt ze stratą "oczka" do czołówki. A co z Rayo? Pozostało na szóstym miejscu - 35 pkt.
Zobacz też: Śląsk odmówił wglądu do kontraktów piłkarzy. Komisja mówi wprost: "Fikcja".