22 września 2024 roku doszło do sporego zamieszania w FC Barcelonie. Tego dnia, w meczu z Villarrealem (5:1) więzadło rzepki zerwał Marc-Andre ter Stegen. Niemca w bramce zastąpił Inaki Pena, ale wydawało się, że ta sytuacja długo trwać nie będzie. Na początku października Katalończycy zatrudnili Wojciecha Szczęsnego. Hansi Flick długo czekał jednak z debiutem Polaka, bo aż do stycznia 2025.
Ale kiedy już nasz rodak pojawił się między słupkami, to sytuacja w drużynie zmieniła się radykalnie. Szkoleniowiec na początku wzbraniał się z deklaracjami, kto jest numerem jeden, ale potem rzucił wprost. - "Tek", bez wątpienia - mówił. Tak nagła rezygnacja z usług Peni mocno zdziwiła kibiców, ekspertów i media.
Dziennikarze doszukiwali się nawet drugiego dna w całej sprawie, twierdząc, że rzekome spóźnienie Hiszpana na rozgrzewkę przed meczem o Superpuchar kraju nie było jedynym powodem. Co więcej, kataloński "Sport" donosił, że zdziwiony decyzją Flicka był sam Pena i poprosił trenera o szczerą rozmowę.
"Flick namawiał go do zaakceptowania nowej rzeczywistości. (...) Bramkarz opuścił to spotkanie z poczuciem, że od tego momentu będzie mu trudniej odzyskać miejsce jako pierwsza alternatywa dla kontuzjowanego ter Stegena" - pisali dziennikarze.
Teraz zdanie w sprawie nagłego odsunięcia Peni od składu wyraziła redakcja "Mundo Deportivo". Analizowała, jakich transferów na kolejny sezon potrzebuje Barcelona i wprost stwierdziła, że konieczne może być wzmocnienie bramki. Przedstawiła, jak kreuje się sytuacja i wspomniała właśnie o hiszpańskim golkiperze.
"Między słupkami Hansi Flick będzie miał znów do dyspozycji ter Stegena. Szczęsny wróci do Marbelli, aby tam spędzić złotą emeryturę. Pena został 'wyróżniony' przez trenera. Usunął go z zespołu bez wyraźnego powodu. Publicznie wypowiedział zdanie, które należy zachować: "Oczywiście, Tek jest numerem jeden'. Jeśli Inaki jest rezerwowym, ale nie gra wtedy, gdy powinien, to rzecz jasna konieczne będzie zatrudnienie kolejnego rezerwowego" - czytamy.
Zobacz też: W Anglii przekroczono kolejną granicę. "Obrzydliwe traktowanie".
Tym samym dziennikarze wbili szpilkę Flickowi, mówiąc o braku "wyraźnego powodu". Wszyscy się zastanawiają, co tak naprawdę wydarzyło się w szatni Barcelony, że szkoleniowiec tak nagle zrezygnował z bramkarza, mimo że wcześniej wielokrotnie go bronił. - Za samo spóźnienie Flick nie odstawiłby Peni od składu. Nie za to, że na sesji aktywacyjnej pojawił się o cztery minuty za późno - mówił Carlos Monfort z Jijantes FC w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
- Myślę, że tam dzieje się coś jeszcze, co ma związek z Flickiem i co sprawiło, że nagle, w jednej chwili zmienił bramkarza numer 1. On w ogóle nie gra. Ani w lidze, ani w pucharze, ani w Lidze Mistrzów. Jest coś, czego jeszcze nie wiemy - wtórował mu Alex Silvestre z "El Chiringuito".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!