Przed starciem z Realem Madryt wielu polskich kibiców miało zapewne cichą nadzieję, że jeśli Wojciech Szczęsny spisze się dobrze, to może Hansi Flick zatrzyma go w podstawowym składzie na dłużej. Może to on teraz dostanie swoją szansę w La Liga i Lidze Mistrzów, jako że Inaki Pena spisywał się co najwyżej solidnie. Niestety sytuacja z 56. minuty i czerwona kartka dla Polaka za faul na Kylianie Mbappe wszystko popsuły.
Nikt nie ma wątpliwości, że na ten moment to Pena pozostanie pierwszym bramkarzem "Blaugrany". Co gorsza, Szczęsny nie zagra w najbliższym meczu Pucharu Króla z Realem Betis, bo w Hiszpanii czerwone kartki nie uznają podziałów na rozgrywki i "kier" złapany w Superpucharze wymusza pauzę również w Pucharze Króla. Można by się nawet obawiać, że jeśli Barcelona przegra z Betisem i pożegna się z Copa del Rey, Szczęsny może już nie włożyć rękawic w jej barwach. Czy faktycznie jest aż tak źle?
O to "Przegląd Sportowy" Onet zapytał dziennikarza dziennika "AS" Jose Espino. Hiszpan nie nakreślił aż tak apokaliptycznej wizji, ale przyznał, że sytuacja Polaka nie jest łatwa. Nic bowiem tak naprawdę nie zależy w pełni od niego. - Trudno powiedzieć, co będzie dalej. W środę Wojtek nie zagra przeciwko Betisowi w Pucharze i ten mecz da odpowiedź na pytanie. Wszystko zależy od tego, jak spisze się Inaki Pena - powiedział Espino.
Zdaniem Hiszpana po Szczęsnym widać jeszcze brak pełni formy, co jednak zupełnie go nie dziwi. Zapytany natomiast o szanse pozostanie Polaka w Barcelonie po sezonie, jego przewidywania nie są dla Wojciecha optymistyczne.
- Bardzo cenię Szczęsnego, ale w tych ostatnich dwóch meczach było widać, że nie jest jeszcze w optymalnej formie. Jednak po tak długiej przerwie w treningach nie jest to nic nadzwyczajnego. Co do jego przyszłości, nie ma na ten moment żadnych informacji na temat rozmów. Gdybym miał zaryzykować, to dziś uważam, że nie zostanie w klubie na dłużej - ocenił Jose Espino.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!