Las Palmas był dotychczas jedyną drużyną z La Ligi (nie licząc beniaminka Leganes, bo przeciwko niemu nie grał), której Robert Lewandowski jeszcze nigdy nie strzelił gola. W ubiegłym sezonie z Las Palmas reprezentant Polski grał dwa razy, ale nie trafił do siatki.
FC Barcelona już po zaledwie sześciu minutach mogła zdobyć gola. Pablo Torre, który w podstawowym składzie zagrał po raz pierwszy od ponad miesiąca, świetnie prostopadle zagrał do Fermina Lopeza, ten strzelił z jedenastu metrów, ale nogami piłkę odbił Jasper Cillessen, były piłkarz FC Barcelony.
W 25. minucie gospodarze stracili kontuzjowanego Alejandro Balde. Młody lewy obrońca FC Barcelony w kontrze został w chamski sposób zatrzymany przez Sandro Ramireza. Balde miał problem z oddychaniem, nie mógł ustać na boisku. Opuścił je zniesiony przez sztab medyczny. Na szczęście po kilkunastu minutach z Hiszpanii dotarły dobre informacje, że z jego zdrowiem jest ok.
Jakby nieszczęść gospodarzy było mało, to FC Barcelona w pierwszej połowie grała słabo, miała duży problem w ofensywie. Brakowało jej szybkości, zespołowych akcji. Mało widoczny był też Robert Lewandowski, który rzadko był przy piłce. Dopiero w drugiej minucie doliczonego czasu gry Gavi kapitalnie wypatrzył Raphinhę, ten wbiegł w pole karne, strzelił z ok. 11 metrów, ale trafił w poprzeczkę.
Już w przerwie meczu na boisku pojawił się Lamine Yamal. W 51. minucie kibice gospodarzy przeżyli jednak potężny cios. Goście świetnie wyprowadzili akcję od swojej bramki, Kirian Rodriguez ze środka boiska podał do Sandro Ramireza, a ten precyzyjnym strzałem z 16 metrów w długi róg zdobył gola.
Błyskawicznie zareagował Hansi Flick i zrobił aż trzy zmiany - wprowadził de Jonga, Forta i Fermina Lopeza. Pięć minut po zmianach Barcelona wyrównała. W 61. minucie pięknym strzałem z 20 metrów po ziemi popisał się Raphinha i pokonał Cillessena.
Sześć minut później znów był szok wśród kibiców Barcelony. Po zespołowej akcji Fabio Silva wyprzedził Forta i strzałem z 11 metrów pokonał Penę, który nawet nie interweniował.
W końcówce gospodarze atakowali, mieli przewagą, ale rywale mądrze się bronili i umiejętnie "kradli" czas. Po jednym z rzutów rożnych sędzia główny nie poszedł obejrzeć kontrowersji, w której prawdopodobnie faulowany był Pau Cubarsi. W doliczonym czasie gry Robert Lewandowski miał dobrą szansę na szóstym metrze, ale jego strzał został kapitalnie zablokowany. Wielka sensacja stała się faktem. FC Barcelona po ośmiu zwycięstwach z rzędu u siebie w tym sezonie, przegrała!
FC Barcelona po tej porażce z 34 punktami jest liderem La Ligi. Ma cztery punkty przewagi nad wiceliderem i obrońcą trofeum - Realem Madryt, ale mistrzowie Hiszpanii mają dwa mecze rozegrane mniej.
W następnej kolejce drużyna Hansiego Flicka zmierzy się 3 grudnia na wyjeździe z Mallorcą. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.