FC Barcelona przegrała 0:1 z Realem Sociedad, a głównym tematem rozmów po meczu stał się nieuznany gol Roberta Lewandowskiego z 13. minuty gry. Sędziowie VAR, poprzez półautomatyczny system spalonych, uznali, że Polak był na pozycji spalonej i dlatego bramka nie może zostać zaliczona. Problem polega na tym, że prawdopodobnie nie był i to noga obrońcy była bardziej wysunięta, a Barcelonę ograbiono z trafienia.
Gościem programu "El Larguero" radia Cadena SER był Joaquin, a więc absolutna legenda Betisu Sewilla i całej LaLiga. Hiszpan nie uniknął rozmowy o rzekomym spalonym Roberta Lewandowskiego i wprost przyznał, że nie podoba mu się ta sytuacja.
- Każdego dnia rozumiem coraz mniej - nie owijał w bawełnę 43-latek. - Widziałem te zdjęcia i mam wiele wątpliwości. Nie z powodu spalonego, a systemu z półautomatycznymi spalonymi. To kolejna rzecz, o której nigdy w życiu nie słyszałem. To naprawdę skomplikowane - dodał.
Dalej Joaquin starał się zrozumieć sędziów spotkania i delikatnie stanął w ich obronie. - Sędziowie mają swoje kryteria, ale te ostatecznie sprawiają wiele kłopotów. Dzieje się tak z powodu liczby niejasnych przepisów. Te wychodzą co roku i myślę, że sędziowie sami nie mają tak jasnych kryteriów. Oni szaleją, naprawdę tego nie rozumiem - dodał zawodnik, który rozegrał aż 622 mecze w LaLiga.
Sytuacja ze spalonym Roberta Lewandowskiego odbiła się szerokim echem w Hiszpanii, a w tamtejszych mediach pojawiły się nawet opinie, że decyzja sędziów jest najbardziej kontrowersyjną od początku sezonu 2024/25. Faktem jest jednak, że spotkanie wygrał Real Sociedad i tego cofnąć już nie można.
FC Barcelona będzie miała szansę na kolejne zwycięstwo 23 listopada, kiedy zmierzy się z Celtą Vigo. Na razie nie wiadomo, czy w tym spotkaniu wystąpi Lewandowski, który z powodu urazu pleców nie przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski.