Choć sensacyjną porażkę FC Barcelony na Estadio Anoeta bezpośrednio spowodował gol Sheraldo Beckera w 33. minucie, najszerzej komentowane jest trafienie, które nie zostało uznane. W 15. minucie piłkę w siatce umieścił Robert Lewandowski, po tym jak wygrał walkę o pozycję z obrońcą Nayefem Aguerdem. Niestety po analizie sędziowie VAR orzekli, że Polak był na minimalnym spalonym. Wtedy nie spodziewali się, jak potężną burzę właśnie wywołują.
Wszystko przez to, że graficzny obraz, jaki wytworzył system półautomatycznego VAR-u, tylko pogłębił wątpliwości. Wyglądało to mniej więcej tak, że stopa algierskiego defensora mogła się technologii pomylić ze stopą Polaka. Szczególnie że na ujęciu "naturalnym" też wygląda jakby to Aguerd był tę odrobinę bliżej bramki. Wybuchła ogromna dyskusja. Wielu ekspertów krytykowało sędziów, z kolei dyrektor ds. VAR Carlos Clos Gomez starał się bronić technologii. Pokłócił się nawet o to z dziennikarzem Manu Carreną.
Portal Relevo postanowił "ugryźć" temat od bardziej naukowej strony. Hiszpanie zwrócili się do SST Systems, firmy używającej tego samego systemu co w VAR do swoich analiz ruchu. Znają go więc na wylot. Tamtejsi specjaliści podkreślili, że technologia jest niezwykle dokładna i nie ma szans, by przesunęła coś na obrazie względem oryginału.
- Piłka ma czujnik, który zamraża obrazy odbiorników, gdy gracz wykonuje podanie. Wysyła on 500 informacji na sekundę, więc margines błędu może wynosić dwie tysięczne milimetra. To niemożliwe, by miało to wpływ na pozycję, w jakiej znajdują się piłkarze - objaśnił jeden z inżynierów.
Zaznaczył jednak, że nie da się stworzyć absolutnie idealnej kopii i margines błędu zawsze jest. - Może zawieść, nie jest nieomylny. Ale jeśli wcześniej sędzia mylił się o 3 proc., teraz dzięki tej technologii może to być 0,003 proc., co oczywiście może się jeszcze poprawić w przyszłości. System mógł się jednak pomylić, np. ukazać Lewandowskiego ze stopą obrońcy. To wynika z bliskości części ciała - czytamy.
Zdaniem ekspertów z SST Systems, świadomość jak dokładny jest to system, powoduje najpewniej u sędziów niezachwianą wiarę w jego słuszność. A tego nie powinno się jednak robić. - Wyobrażam sobie, że korzystając z tak precyzyjnego systemu, sędziowie na ogół jednak nie podważają jego wyroków. Na tego typu akcje trzeba natomiast patrzeć z wielu różnych perspektyw i nie wyciągać pochopnych wniosków bez wszelkich dostępnych ujęć - przestrzegł inżynier.