Robert Lewandowski fenomenalnie spisuje się w La Lidze. Po 12 kolejkach miał w dorobku aż 14 bramek, a kolejne chciał zdobyć w niedzielnym spotkaniu z Realem Sociedad. I w pewnym momencie wydawało się, że dopiął swego.
Po niespełna kwadransie gry strzał na bramkę Basków oddał Frenkie de Jong, który trafił w... polskiego napastnika. Ten jednak zachował się wyjątkowo przytomnie i po złym wybiciu jednego z graczy Sociedad dopadł do piłki i wbił ją do siatki. Aczkolwiek jego radość nie trwała długo.
Sytuacja była sprawdzana na VAR-ze, a ostatecznie sędzia główny anulował trafienie Lewandowskiego. Dopatrzono się bowiem minimalnego spalonego, jednak wydaje się, iż takowego najprawdopodobniej nie było.
Na stop-klatce widać, że stopa 36-latka jest dalej od bramki niż ta kryjącego go Nayefa Augerda. Natomiast na grafice linia spalonego jest wyznaczana właśnie od stopy, tyle że... obrońcy. Najwidoczniej komputer nie odróżnił kończyn obu graczy, które nałożyły się na siebie.
"Okropny błąd półautomatycznego systemu spalonego, który pomylił obrońcę i napastnika. VAR pokazał but Nayefa, jakby należał do Lewandowskiego" - tak podsumowano tę sytuację na profilu Archivo VAR w serwisie X. Zatem wygląda na to, że Polak został bardzo mocno pokrzywdzony.
Później pokazano tam jeszcze jedno ujęcie potwierdzające tę tezę. "Skrzyżowanie kabli na Reale Arena. Dla półautomatycznego systemu spalonego Nayef nadepnął na Lewandowskiego. Ujęcie od przodu w momencie kontaktu de Jonga z piłką pokazuje, że takiego nadepnięcia nie ma" - dodano.