FC Barcelona dla wielu gra w tym momencie najbardziej spektakularny futbol w Europie. Ekipa Hansiego Flicka w tym sezonie poniosła tylko jedną porażkę w lidze i jedną w Lidze Mistrzów. Pozostałe mecze wygrała, a ostatnio czyniła to bardzo efektownie. W zeszłą środę pokonała Crvenę Zvezdę Belgrad 5:2. Po spotkaniu doszło do pewnej dyskusji w studiu CBS, podczas której nieoczywistą opinią podzielił się Thierry Henry.
Doskonały przed laty napastnik, który w FC Barcelonie grał w latach 2007-10, pytany był o "nową erę", jaka rozpoczęła się wraz z przyjściem Hansiego Flicka. To właśnie za kadencji tego trenera gra zespołu i wyniki wyraźnie się poprawiły. Francuz jednak nie chciał mówić o "erze Flicka". Twórcy sukcesu upatrywał bowiem w kimś innym. - Nie sądzę, że Flick zapoczątkował tę nową erę. To Xavi tego dokonał. Flick kontynuuje to, co zrobił Xavi, to on dał szansę Cubarsiemu i Lamine’owi… To Xavi umieścił w składzie wielu graczy - tłumaczył.
47-latek argumentował, że obecnej FC Barcelony nie byłoby gdyby nie ręka poprzedniego szkoleniowca Xaviego Hernandeza. Co prawda z zespołu odchodził on w raczej kiepskiej atmosferze, ale za to sukcesywnie wprowadzał do pierwszego zespołu młode gwiazdy, które teraz stanowią o jego sile. - Xavi odszedł, a Flick przybył. Ale myślę, że to przez te dwa lata, które grali razem z Xavim i przechodzili przez tak skomplikowany sezon, jak poprzedni, to właśnie wtedy dowiedzieli się więcej o swojej tożsamości i tym, co muszą robić. Ten zespół ma rację bytu. Teraz musi być uważanym za jednego z faworytów do zwycięstwa w Ligi Mistrzów - podsumował były piłkarz.
Za kadencji Xaviego FC Barcelona zdobyła mistrzostwo i superpuchar Hiszpanii. W Lidze Mistrzów zupełnie sobie jednak nie radziła. W pierwszym sezonie w ogóle nie wyszła z grupy, a w drugim odpadła w ćwierćfinale z PSG. Obecnie zajmuje szóste miejsce w tabeli fazy ligowej. W LaLiga jest zaś niekwestionowanym liderem.