23 gole i 13 asyst (w 42 meczach) - taki dorobek w debiutanckim sezonie w Realu Madryt uzbierał Jude Bellingham, który rewelacyjnie spisywał się zwłaszcza w pierwszych miesiącach po transferze. Jego wkład w zdobycie mistrzostwa i Superpucharu Hiszpanii oraz Ligi Mistrzów był niepodważalny, jednak to już tylko wspomnienie.
Od początku obecnych rozgrywek Anglik notuje znacznie gorsze liczby. W 11 spotkaniach nie zdobył żadnej bramki i zanotował trzy asysty, co nie jest zbyt imponującym wynikiem. Sytuację 21-latka pod lupę wziął hiszpański "AS".
"Bellingham w czyśćcu" - tak zatytułowano artykuł poświęcony gwiazdorowi. Punktem wyjścia do rozważań było El Clasico, a dokładnie mecz z października zeszłego roku. Pierwszy z nich był prawdziwym popisem reprezentanta Anglii, który poprowadził Real do zwycięstwa 2:1, zdobywając dwie bramki (wyrównującą po kapitalnym strzale z dystansu, a zwycięską w doliczonym czasie).
"(Wtedy - red.) Bellingham uciszył Montjuic. W 92. minucie odcisnął swoje piętno i wykonał kultową celebrację otwartych ramion w pierwszym klasyku jako madridista. Jednak życie przybrało dziwny obrót dla Anglika" - czytamy. Zauważono, że po tamtym spotkaniu miał na koncie 13 goli w całym sezonie, o czym teraz może pomarzyć. Dlaczego?
Zdaniem "AS-a" jednym z powodów jest nagromadzenie gwiazd w Realu. "Utrzymuje status w 'białym planetarium', ale zmieniła się jego siła grawitacyjna. Zespół przestał krążyć wokół swojego niego, aby generować szanse i cele" - wyjaśniono. Teraz większe wysiłki idą na rzecz Vinciusa Juniora i Kyliana Mbappe, a Bellingham musiał ustąpić im pola na boisku.
"Jego nowa pozycja budzi kontrowersje" - podkreślono. Przywoływane są wypowiedzi Carlo Ancelottiego o zmianie roli zawodnika, który zamiast być grającym blisko bramki ofensywnym pomocnikiem, chętnie wbiegającym w pole karne, występuje nieco głębiej i ma inne zadania. Jako dowód pokazano jego "heatmapę" z ostatniego El Clasico, gdzie grał bliżej prawej strony, aby asekurować Lucasa Vazqueza w starciach z Raphinhą i Alejandro Balde.
- Jesteśmy zadowoleni z jego pracy, wiele robi na boisku. Dużo rywalizuje, poświęca się… Nie strzela tylu goli, co w zeszłego roku, ale niespodzianką jest nie ten sezon, lecz ten, w którym tyle strzelił - tak przed meczem z Borussią Dortmund (5:2) Ancelotti odpowiedział na pytanie, czy widzi u Bellinghama zdenerwowanie z powodu braku bramek.
Czy taki scenariusz można było przewidzieć? "Poświęcenie, praca... Nie zapowiadało się, że to będzie można zobaczyć od Bellingham w tym sezonie. Jego występ w Superpucharze Europy w Warszawie był więcej niż emocjonujący. Grał równie dominująco, nieco z tyłu, ale był siłą napędową niszczycielskiej mocy Mbappe (asystował przy golu Francuza na 2:0, jego pierwszym w Realu)" - przypomniano. Chociaż Anglik, który był MVP meczu na Stadionie Narodowym, niejako wieszczył nadchodzące zmiany.
- Łatwiej jest mi strzelać gole, jeśli gram bliżej bramki przeciwnika, ale być może w tym sezonie będę musiał się dostosować. Wydaje mi się, że to dobrze, futbol jest płynny - mówił. "Dwa miesiące później prognozy te okazały się nieskuteczne. Zespół nie płynie zgodnie z oczekiwaniami, a jego intensywność została ograniczona do poziomu koparek węgla w maszynowni" - podsumowano.
Różnicę w grze Bellinghama pokazują także niektóre statystyki. W spotkaniu z Barceloną miał tylko... 17 podań, podczas gdy w zeszłym sezonie jego najgorszym wynikiem było 90 (z Unionem Berlin w LM). Jeśli chodzi o przechwyty, to w obecnych rozgrywkach najwięcej miał ich osiem (Atalanta i Espanyol), a w poprzednich zdarzało mu się mieć ich nawet 12, czyli o 50 proc. więcej.
W dodatku "wyparty na boisku" Bellingham został także przesunięty w klubowej hierarchii podczas kampanii dotyczącej Złotej Piłki. "Wysiłki skupiono na Viniciusie, którego pozycję znacznie wzmocnił końcowy etap sezonu, w tym bramka w finale LM, co połączyło się ze spadkiem wyników Jude'a. [...] Vini był zwycięskim koniem pomimo monumentalnych pierwszych trzech miesięcy Anglika" - zauważono.
Dodano, że nawet w oświadczeniu Realu dotyczącym bojkotu gali napisano, że jeśli Złotej Piłki nie dostał Brazylijczyk, to powinien ją otrzymać Dani Carvajal. "O Judzie ani słowa" - skwitowano, zaznaczając, że jego trzecie miejsce (między Viniciusem a Carvajalem) jest "oczywistym sukcesem zamazanym przez zdecydowaną reakcję klubu wobec "France Football" i UEFA oraz obecną sytuację, w której poświęca się i nie zdobywa goli".
Najbliższą okazję na przełamanie Jude Bellingham będzie miał we wtorek 5 listopada, gdy Real Madryt zagra z Milanem w Lidze Mistrzów. Planowane na sobotę spotkanie "Królewskich" z Valencią zostało przełożone z powodu powodzi nawiedzających Hiszpanię.