Wojciech Szczęsny dołączył do FC Barcelony, by zastąpić kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena, a na razie nie zaliczył nawet debiutu. Trener Hansi Flick postanowił, że numerem jeden jest Inaki Pena, który prawdopodobnie jest gorszy od Polaka, ale w ostatnich meczach poradził sobie nieźle. Szczególnie w dwóch hitach z Bayernem Monachium i Realem Madryt, kiedy to stracił tylko jedną bramkę, a wielu wieszczyło mu katastrofalne występy.
Dla Szczęsnego szansą na wskoczenie do bramki były ewentualne kiepskie występy Peny, ale te nie nadeszły. Prawdopodobnie Polak będzie więc obserwował Hiszpana z ławki rezerwowych, co zwiastują hiszpańskie media. "Hoy" donosi, że aktualnie "Pena zamyka dyskusję na temat bramki Barcelony". Co to oznacza?
"Bramkarz odpowiedział na zaufanie Flicka świetnym klasykiem i nadal będzie rozpoczynał grę przed Szczęsnym" - wyjaśniają dalej Hiszpanie. Później czytamy jeszcze o "wspaniałym meczu przeciwko Realowi Madryt", a także "życiowej szansie" dla Peny, której przyćmić nie może nawet "przybycie weterana, jakim jest Szczęsny".
"Hoy" twierdzi również, że El Clasico mogło być dla 25-latka punktem zwrotnym kariery, bo pokazał się ze świetnej strony na najważniejszej scenie. W tym momencie strącić Hiszpana z piedestału może...tylko on sam - fatalnym meczem. "Flick wybrał go na pierwszego, dopóki swoim występem Pena nie podpowie inaczej. Ten dzień jeszcze nie nadszedł" - dodają Hiszpanie.
Inaki Pena będzie numerem jeden w bramce Barcelony również 3 listopada w starciu derbowym z Espanyolem. Wojciechowi Szczęsnemu pozostaje liczyć, że otrzyma szansę już niedługo. Może na przykład 6 listopada w meczu Ligi Mistrzów z Crevną Zvezdą. Tak po prostu, żeby nie zardzewieć na ławce rezerwowych i dać Peny odpocząć.