Ancelotti nie wytrzymał i ruszył do Flicka. "Nie był dżentelmenem"

Real Madryt został upokorzony przed własnymi kibicami w hicie 11. kolejki La Liga. Uległ aż 0:4 FC Barcelonie. Na stadionie i murawie panowała napięta atmosfera, szczególnie w końcowych minutach. Emocje sięgnęły zenitu po czwartej bramce dla gości. W pewnym momencie do Hansiego Flicka podszedł Carlo Ancelotti i wydawało się, że pomiędzy trenerami doszło do spięcia. Na konferencji prasowej Włoch wyjaśnił, o co dokładnie poszło. - Nie był dżentelmenem - rzucił.

Santiago Bernabeu długo nie zapomni sobotniego wieczora. Tego dnia Real Madryt został wręcz zmiażdżony przez największego rywala FC Barcelonę. Choć to gospodarze jako pierwsi otworzyli wynik spotkania za sprawą Kyliana Mbappe, to ostatecznie bramka nie została uznana. Sędzia dopatrzył się spalonego. To właśnie offside był największą zmorą Francuza w El Clasico. Z pomyłek rywali skrzętnie korzystali piłkarze Hansiego Flicka. I tak w 54. minucie gola na 1:0 zdobył Robert Lewandowski. 180 sekund później było już 2:0, a na listę strzelców znów wpisał się Polak. Barcelona rozkręcała się z minuty na minuty. Gole dołożyli jeszcze Lamine Yamal i Raphinha. I to właśnie po ostatniej bramce doszło do sporego spięcia na linii ławek gospodarzy i gości.

Zobacz wideo Tak powstaje jeden z największych stadionów świata. Cudeńko

Carlo Ancelotti nie wytrzymał. Podszedł do Flicka i wypalił. Teraz tłumaczy

Kamery uchwyciły moment, w którym ewidentnie niezadowolony Carlo Ancelotti poszedł do Hansiego Flicka i trzymając wymownie palec w górze coś tłumaczył rywalowi. Był całkowicie poważny. Niemiec na początku wykonał gest, którym zasugerował, że przeprasza, a po krótkiej wymianie zdań kilkukrotnie przytaknął włoskiemu szkoleniowcowi.

O co dokładnie chodziło? Co było powodem spięcia? Na to pytanie odpowiedzi udzielił sam Ancelotti. Na pomeczowej konferencji prasowej wrócił do tej sytuacji. Okazuje się, że poszło o jednego z bliskich współpracowników Flicka. Jak donoszą hiszpańskie media mowa o Marcusie Sorgu. 

- Coś wydarzyło się na ławce rezerwowych. Dotyczyło to asystenta trenera, nie samego Flicka. Nie był dżentelmenem, kiedy świętował zdobycie gola przed naszą ławką. Zakomunikowałem to Flickowi i ten zgodził się z moją opinią - wyjawił Włoch. Nie powiedział jednak, o jakim geście dokładnie mowa. Ancelotti miał też sporo pretensji o to, że po bramce Raphinhi osoby zasiadające na ławce Barcelony wbiegły w pole karne Realu, by celebrować trafienie.

Real Madryt w trudnej sytuacji

Ta sytuacja i dodatkowe spięcia nie miały i tak wpływu na fakt, że madrycka ekipa całkowicie rozczarowała w sobotni wieczór. Choć nie brakowało jej okazji do zdobycia gola, to szczęścia już tak. To sprzyjało zdecydowanie Barcelonie.

Katalończycy umocnili się na pierwszej lokacie w tabeli La Liga. Na koncie mają już 30 punktów po 11 meczach. To o sześć "oczek" więcej niż drugi Real. Dla piłkarzy Ancelottiego była to pierwsza porażka w tym sezonie La Liga. Jedyną niepokonaną ekipą w lidze pozostaje już tylko Atletico Madryt - czwarta lokata z dorobkiem 20 punktów, na co składa się pięć zwycięstw i pięć remisów.

Więcej o: