Real Madryt w tym sezonie La Liga jeszcze nie zaznał goryczy porażki. Wygrał siedem meczów i trzy zremisował, ale mimo to nie jest liderem tabeli. Wyprzedza go Barcelona, która dziewięciokrotnie schodziła z boiska zwycięska. Przegrała tylko raz - z Osasuną Pampeluna. Odwiecznych rywali dzielą trzy punkty. Kto będzie faworytem? To sprawa dyskusyjna, ale madrycka "Marca" ostrzega, że Hansi Flick wie, jak wygrać z Realem.
Aż trudno w to uwierzyć, ale niemiecki szkoleniowiec pierwszy raz w swojej karierze trenerskiej zmierzy się z Realem Madryt. Nie znaczy to jednak, że smak rywalizacji z "Królewskimi" jest mu obcy. Madrycki dziennik "Marca" przypomniał, że 36 lat temu Flick grał ze stołecznym klubem jako... zawodnik Bayernu Monachium.
Flick nie był wielkim piłkarzem, ale rozegrał w Bundeslidze blisko 150 spotkań. Grał na pozycji pomocnika, a największą część kariery spędził w Bayernie. To w tym klubie występował od 1985 do 1990 roku. Wygrał z nim cztery mistrzowskie tytuły.
W sezonie 1987/1988 wraz z monachijczykami grał w Pucharze Europy - poprzedniku dobrze dziś wszystkim znanej Ligi Mistrzów. W ćwierćfinale los skojarzył ze sobą Bayern i Real. W marcu 1988 roku wybiegł na murawę w obu spotkaniach. W pierwszym otrzymał żółtą kartkę, ale jego zespół wygrał 3:2. Gole dla Bayernu zdobywali Hans Pfluger, Norbert Eder i Roland Wohlfarth. Dla Realu trafiali Emilio Butragueno i Hugo Sanchez.
Dwa tygodnie później w Madrycie gospodarze zdołali odrobić straty. Trafienia Milana Jankovicia i Michela przesądziły o awansie Realu do kolejnej fazy. Flick rozegrał pełne 90 minut.
Wspomnienia, z którego meczu wrócą w sobotę 26 października? O tym przekonamy się około 23:00, kiedy wybrzmi końcowy gwizdek hitu 11. kolejki La Liga.