- Myślałem, że będzie inaczej, zarówno jeśli chodzi o to, w jaki sposób byłem traktowany, sposób, w jaki grałem i w jaki kierownictwo ze mną rozmawiało. Ale to już koniec - mówił rozgoryczony Vitor Roque. W taki sposób nawiązał do nieudanej przygody z FC Barceloną. Brazylijczyk został ściągnięty do klubu wcześniej niż planowano, miał być wielkim wsparciem w ofensywie, a zarazem konkurentem dla Roberta Lewandowskiego, ale Xavi nie dawał mu zbyt wielu szans do gry.
Wprawdzie rozegrał 16 meczów, ale na murawie spędził zaledwie 353 minuty. Co więcej, w letnim oknie transferowym został dosłownie wypchnięty z klubu - Barcelona nie miała pieniędzy na zarejestrowanie Daniego Olmo, więc zdecydowała się wypożyczyć Roque do Realu Betis, co pozwoliło nieco odciążyć budżet i znaleźć brakujące środki. Od tego czasu Brazylijczyk powiedział już kilka gorzkich słów pod adresem Katalończyków, a w piątkowy wieczór wykonał też gest, który może być ciosem dla wicemistrzów Hiszpanii.
Tego dnia Betis podejmował na własnym stadionie Leganes. Gospodarze długo nie mogli otworzyć wyniku spotkania. Dopiero w 74. minucie zrobił to Abde Ezzalzouli. Chwilę wcześniej na murawę wszedł wspomniany Roque. Było to dla niego drugie starcie w barwach Realu, a pierwsze na własnym stadionie. I zadebiutował przed publicznością perfekcyjnie, bo w 86. minucie podwyższył prowadzenie, a zarazem ustanowił wynik spotkania.
Betis wyszedł z kontrą. Jako pierwszy strzał na bramkę oddał Abde, ale interwencją popisał się golkiper. Tyle tylko, że piłka trafiła wprost pod nogi Roque. I ten dopełnił dzieła. Jednak nie tylko o samym trafieniu mówi się o sporo, a o sposobie celebracji.
Brazylijczyk podbiegł pod trybuny i... ucałował herb Betisu na koszulce. A na tym się nie zatrzymał. Po chwili powtórzył ten gest ponownie, pokazując, że gra w tym klubie ma dla niego ogromne znaczenie. I wydaje się, że właśnie to zachowanie może zaboleć Barcelonę - przecież na papierze wciąż jest zawodnikiem Katalończyków. Na koniec udał tygrysa i z rąk stworzył jego kły, co nawiązuje do przydomka, który mu nadano w przeszłości.
- I w końcu uśmiecha się "Tigrinho" [mały tygrys, przyp. red.]. (...) Odnalazł się w stylu klasycznego napastnika. Ma wielkie przywitanie z Benito Villamarin - podkreślali komentatorzy Eleven Sports.
Było to dla niego debiutanckie trafienie w barwach Betisu. Niewykluczone, że otworzy sobie nim drogę do pierwszego składu. Jak na razie w obu meczach wchodził na murawę z ławki rezerwowych. Dzięki temu zwycięstwu Real awansował na dziewiątą lokatę z dorobkiem pięciu punktów. Na to składają się dwa remisy, porażka i piątkowa wygrana.
W ostatnich dniach Roque wyjechał do ojczyzny, gdzie rozegrał jedno spotkanie w barwach Brazylii U20. W meczu towarzyskim z Meksykiem pełnił rolę kapitana, spędził na murawie 79 minut i choć nie udało mu się wpisać na listę strzelców, to jego ekipa wygrała 2:1.