Real Madryt bardzo przeciętnie rozpoczął rozgrywki La Ligi. Z pierwszych trzech spotkań jedno wygrał i dwa zremisował, w dodatku żadnej bramki nie zdobył sprowadzony latem Kylian Mbappe. On sam, jak i jego klubowi koledzy liczyli, że w spotkaniu z Betisem, rywalem Legii Warszawa w Lidze Konferencji, uda się zaprezentować z lepszej strony.
Francuz od początku meczu był aktywny, a w siódmej minucie ruszył do dośrodkowania Daniego Carvajala, lecz uprzedził go bramkarz Betisu Rui Silva. Zespół z Sewilli odpowiedział akcją, po której niecelnie główkował Ez Abde. Niedługo później Silva musiał się wykazać po strzale głową Edera Militao, a następnie pewnie interweniował po uderzeniu Mbappe, który skiksował, ale tak, że piłka nabrała zaskakującej rotacji.
Real zyskiwał przewagę, a coraz aktywniejszy był Fede Valverede. Najpierw oddał groźny strzał z dystansu, a następnie wypuścił na wolne pole Mbappe, choć próba tego ostatniego pozostawiała wiele do życzenia. Potem Urugwajczyk niecelnie uderzył z dystansu, chwilę po tym, jak gracze Betisu zablokowali próbę Viniciusa.
Optyczna przewaga Realu nie przekładała się na groźne sytuacje. Dopiero w doliczonym czasie gry Carvajal dośrodkował w pole bramkowe, gdzie wbiegał Mbappe. Bardzo groźnej sytuacji zapobiegł w ostatniej chwili Youssouf Sabaly, który wybił piłkę niemal z nogi reprezentanta Francji. Potem w boczną siatkę uderzył jeszcze Rodrygo i pierwsza połowa dobiegła końca.
Na początku drugiej części bardzo blisko zdobycia bramki był Vinicius. Jego strzał trafił w słupek, a następnie fatalną dobitką popisał się Mbappe, uderzając wysoko nad bramką. Przed kompromitacją uratowało go tylko jedno - po chwili sędzia odgwizdał spalonego.
Za to rozochocony Brazylijczyk przeprowadził kolejną akcję. Po jego zagraniu piłka trafiła w rękę Diego Llorente, lecz sędzia nie dopatrzył się złamania przepisów. W końcu Betis odpowiedział uderzeniem z dystansu Rodriego. Nie mogło ono jednak zaskoczyć Thibaut Courtois. Równie skutecznie interweniował Silva po strzale Rodrygo. A po indywidualnej akcji w boczną siatkę trafił Abde.
Wreszcie w 67. minucie nastąpiło to, na co czekali wszyscy związani z Realem. Rodrygo zabrał się piłką i podał do Valverde, a ten fenomenalnie zagrał piętą w pole karne. Tam czekał Mbappe, który zgubił obrońców i sprytnym strzałem pokonał bramkarza Betisu. I po 333 minutach rozegranych w La Lidze świętował debiutanckiego gola.
Gdy już Francuz trafił po raz pierwszy, to na tym nie poprzestał. Kilka minut później Vinicius został sfaulowany przez Silvę i Real otrzymał rzut karny. Do piłki podszedł Mbappe i strzałem blisko środka bramki podwyższył prowadzenie mistrzów Hiszpanii. Gdy w 84. minucie 25-latek schodził z boiska, otrzymał gorące brawa od kibiców. W samej końcówce na boisku pojawił się także Endrick, który mógł zdobyć bramkę, ale przegrał pojedynek z Silvą.
Dzięki tej wygranej Real Madryt powiększył dorobek do ośmiu punktów i awansował na drugie miejsce w tabeli, lecz do prowadzącej FC Barcelony traci cztery punkty. Natomiast Betis nadal czeka na pierwsze zwycięstwo i z dwoma punktami zajmuje 17. pozycję.