Jude Bellingham wkurzył się na kolegów z drużyny. Wygarnął im w przerwie

Postawa Realu Madryt w starciu z Mallorcą (1:1) była prawdopodobnie największym rozczarowaniem pierwszej kolejki La Liga. Zespół ze stolicy Hiszpanii potknął się już na starcie, a Kylian Mbappe nie strzelił gola. Jak się okazuje, sporo uwag do kolegów z linii ataku miał w przerwie Jude Bellingham. Po sieci krąży nagranie, na którym w przerwie stanowczo zaapelował do m.in. Mbappe i Vinicusa.

Miało być efektowne przywitanie z sezonem ligowym i zwycięski debiut Kyliana Mbappe w La Liga, a tymczasem skończyło się wpadką już przy pierwszej okazji. Real Madryt miał swoje okazje w starciu wyjazdowym z Mallorcą. Brakowało im jednak skuteczności, a mało widoczny był sprowadzony latem francuski napastnik, którego po meczu hiszpańskie media bardzo ostro krytykowały.

Zobacz wideo Wesley Sneijder wybrał! Lewandowski czy van Nistelrooy?

Bellingham sfrustrowany nieskutecznością drużyny

Real do przerwy prowadził 1:0 po golu Rodrygo w 13. minucie, ale powodów do zadowolenia jeszcze zbyt wiele nie mieli. Okazuje się, że zwłaszcza Jude Bellingham był jeszcze daleko od pełnej satysfakcji, a niezadowolenie Anglik skierował ku własnym kolegom z zespołu. Konkretnie chodzi o atakujących, czyli Mbappe, Viniciusa Jr oraz Rodrygo.

Kamery nagrały konwersację pomiędzy członkami linii ataku madrytczyków. Mbappe wraz z Viniciusem rozmawiali o zmienności pozycji oraz wymienianiu się na boisku, gdy nagle dołączył do nich Bellingham. Anglik apelował do Francuza i Brazylijczyka (oraz stojącego obok Rodrygo), by skuteczniej kończyli akcje. Podpowiadał im także, co mogliby zrobić, aby to sobie ułatwić. - Wy trzej, kończcie akcje, bo bieganie do tyłu, to bardzo trudne. Wypracowujcie sobie przestrzeń, strzelajcie, a przynajmniej próbujcie - powiedział Anglik.

Mbappe zgodził się z Anglikiem, ale efekt był odwrotny od zamierzonego

Mbappe przyznał rację byłemu piłkarzowi Borussii Dortmund i powiedział, że z ich akcji musi zacząć wynikać coś konkretnego. Jednak słowa Bellinghama nie wywarły pozytywnego efektu na drużynę. W drugiej połowie meczu Real nie tylko nie strzelił gola, ale też stracił, gdy w 53. minucie do siatki "Królewskich" trafił Vedat Muriqi. Tym samym zespół Carlo Ancelottiego już po pierwszej kolejce ma dwa punkty straty do FC Barcelony, która wygrała z Valencią 2:1 po dwóch golach Roberta Lewandowskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.