Alarm w Barcelonie. Plany legły w gruzach. "Nadchodzą gorączkowe dni"

FC Barcelona była zdecydowana na transfer Nico Williamsa z Athletiku Bilbao. Wiele jednak wskazuje na to, że ta transakcja nie dojdzie do skutku, wobec czego Barcelona musi szybko znaleźć innego piłkarza na lewe skrzydło. Czas ucieka, a Barcelona ma ograniczone pole manewru. Według katalońskiego "Sportu" dyrektorowi sportowemu "Dumy Katalonii" zamarzył się gwiazdor Liverpoolu.

FC Barcelona przed startem sezonu chce zakontraktować nowego lewego skrzydłowego. Kandydatem numer jeden "Dumy Katalonii" był Nico Williams, który z kapitalnej strony pokazał się na Euro 2024. Był, bo jednak wszystko wskazuje na to, że zostanie na kolejny sezon w Athletiku Bilbao. To zmusza Katalończyków do szukania innych opcji. "Brak transferu Nico i klęska w Pucharze Gampera uruchomiły wszystkie alarmy" - donosi dziennikarz Luis Miguelsanz. Przypomnijmy, że w towarzyskim meczu o Puchar Gampera Barcelona przegrała aż 0:3 z AS Monaco.

Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? "Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios"

Barcelona w pośpiechu szuka nowego piłkarza. Możliwy wielki hit!

Kataloński "Sport" informuje, że dyrektorowi sportowemu klubu, którym jest Deco, zamarzył się piłkarz Liverpoolu. Chodzi o Luisa Diaza. "Nazwisko Luisa Díaza zawsze było na stole Deco, który zna go doskonale z czasów spędzonych w Porto. Klub traktował priorytetowo przybycie Nico Williamsa, ponieważ uważał, że po Euro będzie to strategiczny transfer na poziomie sportowym i ekonomicznym" - czytamy w katalońskim serwisie. Według dziennikarzy, mimo że Barcelona chciała zakontraktować Williamsa, to i tak nawiązała kontakt z Diazem i jego agentami. Rzekomo Kolumbijczyk ma być chętny do przenosin.

Tylko że do powodzenia operacji potrzebna jest też zgoda jego obecnego klubu. Diaz ma ważny kontrakt z Liverpoolem aż do 2027 roku. I tu pojawia się spory problem. Bo Liverpool nie zamierza oddać Diaza tanio.

"Deco ponownie otworzył kontakty, ale podpisanie kontraktu nie będzie łatwe. Liverpool, pomimo plotek, które pojawiły się w Anglii, nie ma zamiaru pozbywać się Luisa Díaza, chyba że pojawi się wielomilionowa oferta i nie jest skłonny zgodzić się na zniżki czy wymianę zawodników. W ostatnich dniach sytuacją Kolumbijczyka zainteresowały się także PSG i Manchester City, ale nie posunęły się one dalej. Barca zażądała ceny i początkowo Liverpool zażądał kwoty ponad 70 milionów euro, czyli znacznie więcej, niż klub planował przeprowadzić w ramach tej operacji" - czytamy.

Jeżeli nie Diaz, to kto? "Sport" twierdzi, że Barcelona ma inne opcje. Do Barcelony miały wpłynąć oferty od skrzydłowych, którzy chcieliby zasilić Barcelonę. Ale to niekoniecznie może oznaczać rozwiązanie problemu. Podobno odrzucono już kandydaturę Federico Chiesy. Prezydentowi klubu, Joanowi Laporcie, marzy się Rafael Leao z Milanu, ale to marzenie ściętej głowy ze względu na finanse.

Innym kandydatem jest Kingsley Coman z Bayernu. Według "Sportu" byłby on skłonny zarabiać mniej w Barcelonie. Dobrze zna się też z obecnym trenerem "Dumy Katalonii", Hansim Flickiem. Minusy? "W sferze sportowej istnieją pewne wątpliwości ze względu na jego problemy fizyczne w trakcie sezonu" - czytamy.

W Barcelonie dają sobie czas na znalezienie nowego piłkarza, ale "Sport" twierdzi, że "nadchodzą gorączkowe dni". "Wszystko było zaplanowane, aby podpisać kontrakt z Nico Williamsem, ale plany musiały się nagle zmienić. Flick dał już jasno do zrozumienia, że potrzebuje zawodników, którzy będą wygrywać mecze i będą zdecydowani w ataku, a klub nie chce go zawieść" - pisze kataloński dziennikarz.

Pierwszy mecz w nowym sezonie FC Barcelona zagra już w najbliższą sobotę 17 sierpnia. Katalończycy zagrają na wyjeździe z Valencią. Co ciekawe, tydzień później w pierwszym meczu domowym zagrają z Athletikiem Bilbao i będą starali się zatrzymać m.in. Nico Williamsa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.