Robert Lewandowski ma w tym sezonie lepsze i gorsze okresy, ale nadal jest jednym z najlepszych napastników w La Lidze. Przed poniedziałkowym spotkaniem 35. kolejki z Realem Sociedad miał w dorobku 17 goli, co dawało mu miejsce tuż za podium ligowej klasyfikacji strzelców.
Reprezentanta Polski wyprzedzali Artem Dowbyk z Girony (20 trafień), Alexander Sorloth z Villarrealu (19) oraz Jude Bellingham z Realu Madryt (18). Z tych trzech w 35. kolejce dorobek powiększył wyłącznie Sorloth, który dwukrotnie pokonał bramkarza Sevilli (3:2) i odskoczył Lewandowskiemu. Ten chciał odpowiedzieć Norwegowi, a przede wszystkim zbliżyć się do lidera zestawienia.
35-latek nie miał łatwego życia w starciach z obrońcami Realu Sociedad. Tuż przed przerwą popisał się kapitalnym podaniem do Ilkaya Guendogana, który zaliczył asystę przy golu Lamine'a Yamala. Ale koledzy nie potrafili odwdzięczyć się Polakowi równie dobrymi zagraniami.
Lewandowski zszedł z boiska w 76. minucie (przy stanie 1:0 dla Barcelony). W tym czasie oddał jeden strzał, lecz nie powiększył dorobku bramkowego. W konsekwencji nadal zajmuje czwartą pozycję w klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej i przerwał dobrą passę w rozgrywkach - w ostatnich starciach z Valencią (4:2) i Gironą (2:4) łącznie strzelił cztery gole.
Być może wyglądałoby to inaczej, gdyby Polak został na boisku do końca meczu. W doliczonym czasie gry Barcelona otrzymała rzut karny, który wykorzystał Raphinha i ustalił wynik na 2:0. Brazylijczyk skorzystał na tym, że na murawie nie było Lewandowskiego, etatowego wykonawcy karnych. W dodatku bezbłędnego w tym elemencie, w tym sezonie wykorzystał wszystkie pięć.
Do końca sezonu La Ligi zostały jeszcze trzy kolejki. 36. seria gier odbędzie się w dniach 14-16 maja. W niej FC Barcelona zmierzy się z najgorszą w lidze Almerią (16 maja), zatem Robert Lewandowski będzie miał bardzo dobrą okazję, aby powiększyć dorobek bramkowy. A czasu na gonienie rywali nie ma już zbyt wiele.