Xavi Hernandez decyzję o odejściu z FC Barcelony ogłosił po fatalnej porażce 3:5 z Villarrealem. Od razu w hiszpańskich mediach ruszyły wtedy spekulacje, kto zajmie jego miejsce. O tamtej pory minęły niemal trzy miesiące, a klub nadal nie znalazł następny. Na początku kwietnia pojawiły się plotki, że Katalończycy, zamiast dalej szukać, próbują namówić Xaviego do zmiany zdania. Trener wielokrotnie był o to pytany na konferencjach prasowych, ale od razu ucinał temat. Wygląda jednak na to, że w końcu się ugiął.
Jak podało "Mundo Deportivo", Xavi zdecydował, że da sobie i drużynie drugą szansę. W ciągu najbliższych kilku dni ma dojść do spotkania trenera z prezydentem Joanem Laportą, wiceprezydentem Rafą Yuste i dyrektorem sportowym Deco. Panowie mają przeanalizować sytuację drużyny, a trener po rozmowie ma ostatecznie zdecydować, czy chciałby pozostać na kolejny rok i wypełnić kontrakt.
Zdaniem gazety Xavi po raz pierwszy jest skłonny zmienić podjętą pod koniec stycznia decyzję. Wszystko dzięki bardzo dobrej postawie jego zespołu, który do ostatnich dwóch porażek z PSG i Realem Madryt zanotował serię 13 meczów bez porażki. Poza tym szkoleniowiec poczuł duże wsparcie wewnątrz klubu i utrzymuje bardzo dobre relacje z Deco.
Według dziennika "Marca" Xavi nie będzie stawiał przed klubem żadnych wymagań w kwestii letnich transferów. Ma doskonale zdawać sobie sprawę z sytuacji finansowej i ograniczeń wynikających z respektowania Finansowego Fair Play. Wcześniej mówiło się, że były pomocnik będzie próbował wymusić kilka wzmocnień. Chodziło m.in. o sprowadzenie Bernardo Silvy, Martina Zubimendiego, Joshuy Kimmicha czy Daniego Olmo.
Z kolei "El Pais" stwierdziło, że FC Barcelona nie rozważa w tej chwili żadnej innej opcji na stanowisko trenera poza Xavim i Rafą Marquezem. Jeżeli zatem obecny szkoleniowiec nie zdecyduje się pozostać, jego miejsce powinien zająć Meksykanin, który obecnie prowadzi drugą drużynę FC Barcelony - Barca Athletic.