Czekali 88 lat! Real Madryt bije historyczny rekord w El Clasico. Niesamowite

Real Madryt pokonał w niedzielnym hicie La Liga FC Barcelonę 3:2 i niejako rozstrzygnął losy mistrzostwa Hiszpanii. Piłkarze Carlo Ancelottiego zaprezentowali się wyśmienicie, gdyż dwukrotnie wracali do gry po straconym golu. Nie dość, że upokorzyli rywala, znów zdobywając zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry, to osiągnęli kolejny historyczny wynik. Czegoś takiego nie było od ponad 80 lat.

To miało być spotkanie, które wszyscy kibice na świecie będą oglądać z zapartym tchem. I takie było. Zaczęło się szybko, bo już w 6. minucie Christensen przeskoczył w polu karnym Kroosa i głową pokonał Łunina. Na wyrównanie nie trzeba było długo czekać, a kontrowersyjny rzut karny po faulu na Vazquezie pewnie wykorzystał Vinicius. Po przerwie defensywa Realu, krótko mówiąc, zdrzemnęła się, a z jej błędu skorzystał Fermin Lopez. Cztery minuty później było już 2:2, a świetne dogranie Viniciusa na gola zamienił Lucas Vazquez. Gdy wszystko wskazywało na to, że starcie zakończy się remisem, pojawił się Jude Bellingham i po raz kolejny udowodnił, że jest obecnie jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.

Zobacz wideo Nieoczekiwane problemy wyprawy "Pateca" na Mount Everest! Adam Bielecki komentuje

Real Madryt przeszedł do historii. Czegoś takiego nie było od ponad 80 lat

Przed rozpoczęciem sezonu doszło na stadionie w Arlington do bezpośredniego starcia pomiędzy Realem a Barceloną. Skończyło się brutalnie, gdyż piłkarze Xaviego rozbili rywali 3:0 po dwóch golach w doliczonym czasie gry. Tuż po tamtym spotkaniu głos zabrał jednak Dani Carvajal. - Przegrana z Barceloną nigdy nie jest smacznym daniem, ale trzeba wiedzieć, w jakim momencie się znajdujemy. Jestem przekonany, że w oficjalnych meczach ich pokonamy - mówił. I zrobili to - trzykrotnie.

Pod koniec października Real wygrał w ligowym starciu po dwóch trafieniach Bellinghama, następnie w styczniu zdeklasował przeciwnika w finale Superpucharu, gdy bohaterem został wówczas Vinicius Junior, który zapakował hat-tricka, a niedzielę tylko potwierdził swoją wyższość. Mało tego, obecny sezon przeszedł już do historii, ponieważ po raz ostatni Real pokonał Barcelonę trzy razy z rzędu... 88 lat temu.

Gdy tylko niedzielny mecz się skończył, Xavi wytykał błędy arbitrom, którzy choćby nie odgwizdali przewinienia Ruedigera na Ferminie. Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak sytuacja po uderzeniu Yamala, kiedy Łunin interweniował na linii bramkowej. - To hańba. Normalną rzeczą jest wygranie meczu, który rozegraliśmy, ale są sytuacje sędziowskie, nad którymi nie mamy kontroli - podsumował.

Hiszpańskie media nie oszczędziły za to Roberta Lewandowskiego, który spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań i został przez szkoleniowca zmieniony w 64. minucie. Nie ma już praktycznie żadnych wątpliwości, że Real zakończył właśnie wyścig o mistrzostwo Hiszpanii. Na sześć kolejek do końca sezonu ma aż 11 pkt przewagi nad Barceloną i tylko kataklizm mógłby mu przeszkodzić w odzyskaniu tytułu. 

Więcej o: