FC Barcelona wyczuła moment w meczu z Atletico Madryt. Pod koniec pierwszej połowy zaskoczyła obronę zespołu Diego Simoene, a po fantastycznej asyście Roberta Lewandowskiego gola strzelił wypożyczony z Atletico Joao Felix. Tuż po wyjściu z szatni mistrzowie Hiszpanii zadali drugi cios, a zrobił nie kto inny jak kapitan reprezentacji Polski.
To była akcja w stylu starego dobrego Roberta Lewandowskiego. W 47. minucie Raphinha wykorzystał fatalny błąd Rodrigo de Paula, a potem zagrał górną prostopadłą piłkę w kierunku naszego napastnika. Ten nie miał łatwego zadania, gdyż musiał ominąć dwóch obrońców, a następnie opanować futbolówkę. Udało mu się dokonać obu. Choć po przyjęciu wydawało się, że zbyt bardzo "wyrzucił się" w bok, to znów zaskoczył wszystkich.
Po jego uderzeniu z ostrego kąta piłka odbiła się jeszcze po drodze od słupka, ale wpadła do bramki. Tym samym Lewandowski zaliczył 13 trafienie w tym sezonie i przesunął się na szóste miejsce w ligowej klasyfikacji strzelców. "Co za forma Polaka. Ależ to kapitalnie zmieścił. To było trudne zadanie, ale Lewy dzisiaj daje konkrety. Dzieło sztuki Roberta Lewandowskiego. Bo tak trzeba nazwać to wykończenie" - zachwycali się komentatorzy Eleven Sports.
"Wrócił Lewy przedmundialowy. Kropka" - podsumował za to Tomasz Ćwiąkała. Nasz zawodnik potwierdził to po raz kolejny w 65. minucie, kiedy perfekcyjnie dośrodkował futbolówkę na głowę Fermina Lopeza, a ten bezlitośnie umieścił ją w bramce. "Co za mecz Lewandowskiego" - relacjonowali komentatorzy Eleven Sports.
Od początku drugiej odsłony FC Barcelona musiała radzić sobie bez rad trenera Xaviego, który w 42. minucie otrzymał czerwoną kartkę i został wyrzucony na trybuny. Mimo to jego zespół prezentuje się doskonale i prowadzi w 85. minucie 3:0.