Dani Alves 30 czerwca 2022 roku w jednym z nocnych klubów w Barcelonie dopuścił się napaści na tle seksualnym na młodej kobiecie. Już kilka dni później Brazylijczyk trafił do aresztu i murów nie opuści zbyt szybko. W lutym 2024 roku sąd wreszcie podjął decyzję w jego sprawie i skazał go na 4,5 roku więzienia. Niedawno media donosiły, że będzie on mógł odwołać się do decyzji sądu i liczyć na częściowe zwolnienie z odbywania kary już w maju.
Już same doniesienia o napaści na tle seksualnym oznaczały, że Dani Alves straci w oczach kibiców piłki nożnej wszystko, co zdążył zbudować przez lata na boisku. Brazylijczyk był jednym z najlepszych prawych obrońców w historii i fani darzyli go sporą sympatią. Obecnie trudno wspomnieć o 40-latku bez skrzywienia.
W całej sprawie długo milczała FC Barcelona, z którą najbardziej kojarzy się Alves. Jednak klub, w którym prawy obrońca występował w latach 2008-2016 i 2021-2022 postanowił wreszcie zareagować w jego sprawie i dla zawodnika wcale nie jest to pozytywna informacja. Kataloński "Sport" donosi, że Brazylijczyk został oficjalnie usunięty z listy legend Barcelony.
Status legendy katalońskiego klubu Alves uzyskał dzięki rozegraniu 408 meczów, trzem triumfom w Lidze Mistrzów, czy sześciu mistrzostwom Hiszpanii. Władze Barcelony już długo miały zastanawiać się nad tym ruchem, ale finalnie zdecydowały się na to dopiero po oficjalnym ogłoszeniu wyroku w sprawie byłego piłkarza. Lista legend klubu liczy obecnie 102 nazwiska, wśród których nie brakuje m.in. Leo Messiego, Johana Cruyffa, Xaviego, czy Sergio Busquetsa i Jordiego Alby.
Barcelona to nie jedyny podmiot, który odcina się od Daniego Alvesa w zdecydowany sposób. Niedawno w brazylijskim mieście Bahia, gdzie obrońca zaczynał piłkarską karierę, zasłoniono jego pomnik. Na twarz nałożono worek na śmieci i zaklejono go taśmą.
Dani Alves za kratkami przebywa od stycznia 2023 roku. Nawet jeśli wyjdzie z więzienia wcześniej niż po 4,5 roku, to sąd zarządził wobec niego karę kolejnych pięciu lat zwolnienia warunkowego, dziewięcioletni zakaz zbliżania się do ofiary, nakaz pokrycia kosztów sądowych i 150 tysięcy euro zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej. Na ostatni cel pieniądze miał pożyczyć mu Neymar.