Poszukiwania następcy Xaviego trwają od 27 stycznia, kiedy Hiszpan po przegranym meczu z Villarrealem (3:5) poinformował, że po sezonie odejdzie z katalońskiego klubu. - Barcelona potrzebuje zmiany dynamiki rozwoju - powiedział Xavi.
Natychmiastowo ruszyła lawina nazwisk potencjalnych następców Xaviego. Wśród faworytów jednym tchem wymieniano byłego trenera Bayernu Hansiego Flicka, szkoleniowca Liverpoolu Juergena Kloppa, trenera Bayeru Leverkusen Xabiego Alonso czy menedżera Brighton Roberto De Zerbiego.
Od razu na najmniej prawdopodobną opcję wyglądał Klopp. Niemiec, który poinformował, że po sezonie odejdzie z Liverpoolu, zarzekał się, że w kolejnym sezonie nie poprowadzi żadnej drużyny. Klopp przyznał się, że jest zmęczony i wypalony, przez co potrzebuje odpoczynku.
Wydaje się, że grono kolejny raz się zawęziło. Jak poinformowały hiszpańskie media, trenerem Barcelony najpewniej nie zostanie też De Zerbi. Wszystko przez pieniądze, jakie Barcelona musiałaby zapłacić Brighton za włoskiego szkoleniowca.
Ten pracuje w angielskim klubie od września 2022 r., kiedy zastąpił na stanowisku Grahama Pottera, który został zatrudniony przez Chelsea. Klub ze Stamford Bridge musiał zapłacić za szkoleniowca około 10 mln euro. Teraz klauzula za De Zerbiego ma być jeszcze wyższa, co skutecznie odstraszyło Barcelonę, która od dawna boryka się z problemami finansowymi.
W tym momencie faworytem do zastąpienia Xaviego wydaje się być Hansi Flick. Niemiec pozostaje bez pracy po tym, jak został zwolniony z narodowej reprezentacji. Barcelona musiałaby się jednak spieszyć, ponieważ Flick łączony jest też z powrotem do Bayernu Monachium, gdzie mógłby zastąpić Thomasa Tuchela.
Jeśli wierzyć hiszpańskim mediom, to w ogóle nie wiadomo, czy Xavi dokończy sezon w Barcelonie. Po ostatnim rozczarowującym meczu i wyniku z Granadą (3:3) władze klubu miały postawić Hiszpanowi ultimatum. Albo wyeliminuje Napoli w Lidze Mistrzów, albo zostanie zwolniony jeszcze przed końcem rozgrywek.
Gdyby ziścił się taki scenariusz, to miejsce Xaviego - przynajmniej tymczasowo - przejąłby trener Barcelony B - Rafael Marquez. Zwolennikiem takiego rozwiązania ma być dyrektor sportowy klubu i były kolega Marqueza z boiska - Deco.