Burza po meczu Realu. "Reżyserami komedii byli sędziowie"

W hiszpańskich mediach trwa burza po niedzielnym meczu Realu Madryt z Almerią (3:2). Gospodarze wygrali 3:2, ale zdaniem gości stało się tak po złych decyzjach sędziego głównego oraz arbitra VAR. Ta dwójka przeprowadziła w drugiej połowie trzy analizy i podjęła trzy decyzje na korzyść Realu. - Zostaliśmy okradzeni - mówią zawodnicy Almerii. "Najbardziej kontrowersyjny mecz od momentu wprowadzenia systemu VAR" - komentują hiszpańscy dziennikarze.

Real Madryt pokonał w niedzielę Almerię 3:2 w 21. kolejce La Liga. Drużyna Carla Ancelottiego pokonała ostatni zespół tabeli, mimo że do przerwy nie oddała celnego strzału i przegrywała 0:2. Gospodarze decydującą bramkę zdobyli dopiero w 99. minucie.

Zobacz wideo Arkadiusz Wrzosek nokautuje na KSW. Pobiegł do kibiców, choć miał tego nie robić

Real i Almeria grały tak długo przez trzy analizy VAR w drugiej połowie. Decyzje zostały podjęte na korzyść gospodarzy, z czym kompletnie nie zgadzali się goście oraz ich trener - Gaizka Garitano - który w końcówce nie wytrzymał nerwowo, za co został ukarany czerwoną kartką.

Pierwsza analiza VAR miała miejsce na początku drugiej połowy. W 56. minucie bramkę z rzutu karnego na 2:1 zdobył Jude Bellingham, a sędziowie sprawdzali, czy Realowi ten stały fragment się należał. Sędziowie uznali, że Kayky zagrał ręką i nie zgodzili się z sugestiami zawodników Almerii, że ich kolega był faulowany.

W 62. minucie sędziowie nie uznali gola Sergio Arribasa na 3:1, bo przy analizie zauważyli, że Dion Lopy, który odebrał piłkę Bellinghamowi, faulował angielskiego pomocnika. Lopy trafił Bellinghama ręką w twarz, ale goście sugerowali, że piłkarz Realu symulował.

Kolejna analiza miała miejsce w 67. minucie. Po dośrodkowaniu Aureliana Tchouameniego bramkę na 2:2 zdobył Vinicius Jr. Początkowo sędzia uznał, że Brazylijczyk strzelił gola ręką. Po analizie doszedł jednak do wniosku, że bramka została zdobyta prawidłowo - barkiem. To najbardziej kontrowersyjna decyzja, bo mimo wielu powtórek trudno jednoznacznie stwierdzić, w którym dokładnie miejscu odbiła się piłka.

"Ktoś podjął decyzję, że nie możemy tu wygrać"

- Nigdy nie komentuję decyzji sędziów, ale wszyscy widzieli, jak wyglądał ten mecz. I muszę podkreślić, że nie stało się to pierwszy raz na tym stadionie. Nie ma sensu, żebym mówił więcej, bo później zostanę za to ukarany. Moja opinia tak naprawdę nikogo nie interesuje - powiedział po meczu Garitano.

- Nie mam pretensji do sędziego, że wyrzucił mnie na trybuny. Miał do tego prawo, bo protestowałem przez cały mecz. Często nie zgadzałem się z jego decyzjami i dawałem mu to jasno do zrozumienia. Jego decyzja o odesłaniu mnie na trybuny była akurat słuszna - dodał.

W język nie gryźli się za to zawodnicy Almerii. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, prowadziliśmy 2:0, ale ktoś podjął decyzję, że nie możemy tu wygrać. Ktoś zdecydował, że spotkanie nie może skończyć się tak, jak wyglądało do przerwy i rzeczywiście tak się stało - w rozmowie ze stacją DAZN powiedział Marc Pubill.

- Największe kluby Hiszpanii mogą więcej i dzisiaj mieliśmy tego najlepszy dowód. Zostaliśmy okradzeni. To, co się wydarzyło, przekroczyło wszelkie granice. Sędzia zrobił wszystko, by Real wygrał ten mecz - dodał Gonzalo Melero.

"Najbardziej kontrowersyjny mecz od wprowadzenia VAR"

Mecz i sytuacje, jakie miały w nim miejsce skomentowały też hiszpańskie media. "Real pokonał ostatnią drużynę ligi po najbardziej kontrowersyjnym meczu od momentu wprowadzenia systemu VAR. Ten podjął trzy niekorzystne dla Almerii decyzje. Reżyserami komedii byli sędziowie - Hernandez Maeso i Hernandez Hernandez - których decyzje doprowadziły piłkarzy Almerii na skraj wściekłości" - czytamy w "Mundo Deportivo".

I dalej: "Epicki powrót Realu został przykryty przez jedną z najmroczniejszych rzeczy, jaką pamięta stadion Santiago Bernabeu. Kto wie, czy to spotkanie nie będzie punktem zwrotnym całego systemu VAR w Hiszpanii".

"To był skandal na Santiago Bernabeu! To miejsce, w którym kontrowersyjne sytuacje zawsze rozstrzygane są na korzyść Realu. I w niedzielę nie było inaczej. Real miał za sobą najgorsze 45 minut w sezonie przeciwko najgorszej drużynie ligi. Ale po przerwie sędziowie urządzili sobie imprezę, którą zapewnili gospodarzom zwycięstwo" - to z kolei kataloński "Sport".

Były sędzia analizuje: "Nie rozumiem"

Na łamach "Marki" decyzje Maeso przeanalizował były sędzia międzynarodowy - Alfonso Perez Burrull. - Jeśli chodzi o pierwszą sytuację, to Kayky wyraźnie zagrał ręką. Ważne jest jednak to, że miał on naturalnie ułożoną rękę po tym, jak został wytrącony z równowagi - powiedział Burrull.

- Druga bramka? Nie wydaje mi się, by VAR był w stanie ocenić, czy Lopy faulował Bellinghama. Jeśli sędzia nie odgwizdał przewinienia w trakcie akcji, powinien utrzymać decyzję z boiska - dodał.

- Największą kontrowersją jest jednak gol Viniciusa Jr. Początkowo sędzia uznał, że Brazylijczyk zagrał piłkę ręką. Potem, po rozmowach, stwierdził, że ręki jednak nie było i uznał gola. Kompletnie nie rozumiem tej decyzji - zakończył Burrull.

Z decyzjami sędziów oczywiście zgadzali się Ancelotti i jego zawodnicy. - Rozumiem kontrowersje, rozumiem emocje. Ale obejrzałem te sytuacje i nie mam wątpliwości, że arbiter w każdej sytuacji zachowywał się odpowiednio - powiedział włoski szkoleniowiec.

Więcej o: