Mecz Atletico Madryt z Sevillą w stolicy Hiszpanii miał zostać rozegrany w 4. kolejce, czyli na początku września. Rozegrany nie został, gdyż został dzień wcześniej odwołany ze względu na złe prognozy meteorologiczne, które w dodatku okazały się nietrafione.
Co ciekawe, Sevilla podchodziła do sobotniego spotkania już z trzecim trenerem w tym sezonie. Po Jose Luisie Mendilibarze i Diego Alonso opiekunem zespołu z Andaluzji został były szkoleniowiec m.in. Atletico - Quique Sanchez Flores. W debiucie 58-latka Sevilla wygrała kluczowy mecz wyjazdowy z Granadą aż 3:0, więc wyjeżdżała podbudowana na niezdobyty dotąd teren w La Liga.
W pierwszej połowie tego meczu, poza niewykorzystaną sytuacją sam na sam Alvaro Moraty w pierwszych minutach, działo się bardzo niewiele, więc nie było w tym nic dziwnego, że oba zespoły schodziły na przerwę z bezbramkowym remisem.
Niezadowolony z gry swojego zespołu szkoleniowiec Atletico Diego Simeone przed drugą połową dokonał dwóch zmian, wprowadzając na boisko Angela Correę i Marcosa Llorente. I potrzeba było zaledwie 40 sekund po przerwie, by drugi z wymienionych zawodników strzelił zwycięskiego gola dla gospodarzy. Llorente dostał dobre otwierające podanie od Koke, wpadł z piłką w pole karne i choć jego zagranie w kierunku Alvaro Moraty zostało przecięte, to sam Llorente dopadł do bezpańskiej piłki i z bliska umieścił ją w siatce.
Sevilla mogła odpowiedzieć po kwadransie, jednak Lucas Ocampos w dobrej sytuacji nie zdołał pokonać Jana Oblaka. Gościom zadanie zdobycia punktów na Metropolitano ułatwił obrońca Atletico Caglar Soyuncu. Turecki stoper pojawił się na boisku w 66. minucie, a trzy minuty później dopuścił się bardzo brzydkiego faulu od tyłu na Ocamposie. Sędzia Soto Grado po wideoweryfikacji wyrzucił go z boiska i przez ponad 20 minut Atletico musiało grać w osłabieniu.
To jednak nie pomogło Sevilli, a paradoksalnie bliżej niż wyrównania było drugiego gola dla Atletico. Llorente nie zdołał skompletować dubletu w 90. minucie, przegrywając pojedynek z bramkarzem Sevilli Marko Dmitroviciem.
Atletico Madryt ostatecznie pokonało Sevillę 1:0 i z 38 punktami wskoczył na trzecie miejsce w tabeli La Liga, wyprzedzając bilansem bramek FC Barcelonę. Oba zespoły do prowadzących Realu Madryt i Girony tracą siedem punktów. O takiej sytuacji marzy z kolei Sevilla, która jest dopiero piętnasta z dorobkiem 16 punktów.