Ostatnie tygodnie nie były dobre ani dla Barcelony, ani dla Roberta Lewandowskiego. Barca niedawno przegrała u siebie dotkliwie z Gironą 2:4, potem tylko zremisowała z Valencią, 10. zespołem w tabeli. Polak też zawodzi. Po 17 kolejkach miał na koncie zaledwie osiem goli. Zaledwie, jeśli porównamy to do zeszłego sezonu, gdy na tym etapie rozgrywek miał 13 trafień, a przy okazji miał pięć goli w Lidze Mistrzów. Obecną fazę grupową zakończył z jedną bramką.
Środowe spotkanie z Almerią było świetną okazją do przełamania, bo to najgorszy zespół La Ligi, który gra po prostu katastrofalnie w obronie, o czym świadczyły 39 stracone gole w 17 meczach.
Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 8. minuty, gdy z bliskiej odległości główkował Sergi Roberto, ale świetnym refleksem wykazał się bramkarz gości. Barcelona praktycznie nie schodziła z połowy rywali, cierpliwie budując swoje kolejne ataki pozycyjne. I co warto dodać, budowała je bez udziału Lewandowskiego. Polak, zgodnie z najnowszymi instrukcjami Xaviego, ograniczał się do roli klasycznej "9". czekającej na piłkę w polu karnym.
- Jeszcze ani razu nie wypowiedzieliśmy nazwiska "Lewandowski". Dopiero teraz wspominamy o Polaku. To wymowne - mówili po pierwszym kwadransie komentatorzy Canal +.
Kolejny raz jego nazwisko padło na antenie dopiero w 37. minucie, gdy już Barcelona prowadziła po golu Raphinhy, który z bliskiej odległości dobił strzał Ronalda Araujo.
Lewandowski stał z piłką na 10. metrze, przed sobą miał tylko obrońcę i bramkarza, ale nie znalazł drogi do siatki. Jego strzał lewą nogą pewnie wybronił Luís Maximiano. Kibice Barcy mogą tym bardziej żałować zmarnowania doskonałej okazji przez kapitana reprezentacji Polski, bo kilka minut później Leo Baptistao doprowadził do remisu. To była jedyna okazja Lewandowskiego w pierwszej połowie, w której nie wyróżnił się niczym szczególnym.
Po zmianie stron Polak był dużo aktywniejszy. Już na początku drugiej połowy sprytnym zagraniem piętą uruchomił Ferrana Torresa, ale Hiszpan zmarnował dobrą okazję. Po chwili znowu Lewandowski dobrze podawał do Torresa, ale ten kolejny raz zepsuł akcję.
Trzeba odnotować, że lepiej wyglądała współpraca Polaka z Hiszpanem, niż wcześniej z Joao Felixem, którego w przerwie zastąpił właśnie były gracz Manchesteru City i Valencii. W 53. minucie "Lewy" zdecydował się na strzał zza pola karnego, co jest dość rzadkim widokiem, ale kopnął wprost w bramkarza.
Po godzinie gry Barcelona objęła prowadzenie, gdy precyzyjny strzał głową oddał Sergi Roberto. 120 sekund później mogła powiększyć prowadzenie, ale Luís Maximiano pilnował bliższego słupka, gdy na bramkę mocno huknął Lewandowski. To był trzeci celny strzał Polaka, który obronił 24-letni Portugalczyk.
Ale znowu zamiast gola Lewandowskiego, padł gol dla gości. Chwilę później, bo w 71. minucie Inaki Pena zderzył się z Araujo, dzięki czemu Edgar González trafił do pustej bramki na 2:2. W końcówce spotkania Lewandowski świetnym, miękkim podaniem zza linię obrony, uruchomił Sergiego Roberto, który pokonał bramkarza i ustalił wynik meczu na 3:2, strzelając swojego drugiego gola w tym meczu.
To był nietypowy mecz dla Lewandowskiego. Polak źle finalizował akcje, gdy decydował się na strzały, ale gdy podawał, to wykazywał się dużą boiskową inteligencją. Niech świadczą o tym aż cztery kluczowe podania.
Ale nie łudźmy się, że w Hiszpanii będzie za to jakoś przesadnie chwalony. Dziennikarze prędzej wytkną, że w ostatnich 12 meczach zdobył zaledwie trzy bramki.
RL9 wciąż ma na liczniku tylko osiem goli i powoli ucieka mu czołówka strzelców. Więcej goli mają: Morata z Atletico (9 bramek), Dovbyk z Girony (10), Griezmann z Atletico (10), Mayoral z Getafe (12) oraz lider strzelców Jude Bellingham z Realu Madryt (13).
Barcelona dzięki wygranej zajmuje trzecie miejsce w tabeli z 38 punktami. Real Madryt (42 pkt) i Girona (44 pkt) rozegrali jednak mecz mniej.
Liga hiszpańska wraca w nowym roku. Już 4 stycznia Barca zagra na wyjeździe z Las Palmas. O ile Xavi dzięki środowemu zwycięstwu będzie mógł nieco odetchnąć, o tyle Lewandowski pewnie będzie bohaterem kolejnych transferowych plotek. Katalońska prasa będzie przypominała, że kontrakt Polaka rośnie (w przyszłym sezonie ma zarabiać o sześć milionów więcej niż teraz, o czym przeczytacie poniżej), a także czekała na debiut Vitora Roque, który od stycznia będzie nowym napastnikiem Barcy.