W ostatnim czasie FC Barcelona nie miała szczęścia do kontuzji. Do kilku z nich doszło podczas zgrupowań reprezentacji. W listopadzie w meczu Hiszpanii z Gruzją więzadło krzyżowe w kolanie zerwał Gavi, co wyeliminuje go z gry na około dziewięć miesięcy. Winą za uraz władze "Blaugrany" obarczały głównie selekcjonera, Luisa de la Fuente, twierdząc, że ten nie potrzebnie wystawił zawodnika, tym bardziej że był to mało istotny mecz. Oberwało się też FIFA i UEFA za zbyt napięty harmonogram. Teraz jednak Barcelona zdecydowała się na ruch, którym zaprzecza własnym ideałom. I to w imię korzyści majątkowych, o czym donosi dziennik "Sport".
Jak przekazali dziennikarze, władze katalońskiego klubu chcą skrócić przerwę świąteczną piłkarzy i rozegrać dodatkowy sparing. Za niego Barcelona otrzyma aż cztery miliony euro. Problem w tym, że mecz towarzyski ma się odbyć w... Dallas, co wiąże się z wielogodzinnym lotem.
Co więcej, mecz zaplanowano na 21 grudnia na godz. 20, a więc zaledwie 25 godzin po rozpoczęciu ostatniego spotkania ligowego z Almerią. W tej sytuacji piłkarze nie będą mieli czasu na regenerację, dodatkowo kłopotem może być zmiana strefy czasowej i związany z tym jet lag.
Dodatkowo urlop graczy zostanie skrócony, co jak donoszą dziennikarze, wywołało oburzenie w szeregach. "Ryzyko jest zbyt duże, wysiłek ogromny, a harmonogram zbyt napięty, aby dodawać kolejne mecze. Nie chcą jechać i to właśnie przekazali zarządowi i trenerowi" - czytamy.
Władze znalazły jednak sposób na ostudzenie emocji. Owym sposobem są... pieniądze. "Piłkarze otrzymali konkretną propozycję za to, by nie podnosić głosu, pokornie pojechać do Stanów Zjednoczonych, zagrać tam i wrócić z uśmiechem na twarzy. Jaka to propozycja? Premia w wysokości 100 tysięcy euro na głowę" - poinformował "Sport".
Można więc uznać, że gracze zostali po prostu przekupieni przez Barcelonę, by wziąć udział w sparingu. To dość nieetyczne zachowanie, ale najprawdopodobniej przyniesie efekt. Nie wiadomo jednak, jak wyjazd wpłynie nie tylko na zdrowie, ale i formę piłkarzy.
Ta ostatnio nie jest najlepsza. W Barcelonie panuje kryzys. Jeśli już wygrywa mecze, to najczęściej po mało efektownej grze. Często też traci punkty, jak w ostatnim starciu z Rayo Vallecano (1:1). W związku z tym zajmuje dopiero czwarte miejsce w tabeli La Liga. Zagadką będzie też jej występ we wtorkowym meczu z FC Porto w Lidze Mistrzów. Spotkanie zaplanowano na godz. 21. Relacja na żywo na Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.