Pod koniec letniego okna transferowego FC Barcelona dokonała dwóch wypożyczeń, które znacząco wzmocniły jej kadrę. Mowa o Joao Cancelo oraz Joao Felixie. Obaj Portugalczycy szybko wskoczyli do podstawowej jedenastce i stali się ważnymi jednostkami w drużynie Xaviego.
Młodszy z nich, Joao Felix, już po dwóch meczach od pierwszej minuty miał na swoim koncie trzy gole oraz asystę. 24-latek, który jeszcze przed transferem mówił, że gra dla Barcy to jego marzenie, szybko osiągnął pewność siebie, której brakowało mu w barwach Atletico Madryt.
Przez następne ponad dwa miesiące Joao Felix nie zdobył już bramki, mimo rozegrania jedenastu kolejnych meczów dla Barcelony. Zanotował tylko dwie asysty, co wydaje się niewielkim wpływem liczbowym dla ofensywnego piłkarza. Dziewięć z tych jedenastu meczów rozpoczął w podstawowej jedenastce. W szeregach Dumy Katalonii jest jednak spokój, gdyż Portugalczyk często jest jedną z najjaśniejszych postaci w drużynie Xaviego. Jego coraz słabszy bilans bardziej niepokoi... Atletico Madryt!
Trzy gole to skromny dorobek, biorąc pod uwagę oczekiwania, jakie wzbudził jego start oraz fakt, że Barca długo zabiegała o 24-latka i liczy, że uda się dogadać z "Rojiblancos" ws. ewentualnego wykupu. Władze klubu z Madrytu oczekują jednak za swojego piłkarza około 70-80 milionów euro. Wątpliwe jest, że Barcelona będzie w stanie spełnić takie wymagania, zwłaszcza za gracza, który nie gwarantuje sporej liczby bramek.
"W tej chwili jest to nic innego jak sporadyczne przebłyski tego, kto jest jednym z największych talentów w Europie" - pisze "Marca", która zdradza, że istnieje niepokój ze strony ekipy z Civitas Metropolitano, która nie widzi przyszłości Joao Felixa pod wodzą Diego Simeone, który niedawno przedłużył kontrakt z Atletico do 2027 roku.