Po pechowej porażce w El Clasico z Realem Madryt 1:2, FC Barcelona traciła do lidera La Liga cztery punkty. Zespół Xaviego Hernandeza jak najszybciej musiał wrócić na dobre tory, a już w pierwszym meczu po klasyku musiał jechać na bardzo trudny teren - niezdobytą dotąd Reale Arena w San Sebastian. W pierwszym składzie FC Barcelony po raz pierwszy po kontuzji mógł zagrać Robert Lewandowski, który właśnie na tym stadionie strzelał swoje pierwsze gole w La Liga.
Od pierwszych minut w tym spotkaniu jednak FC Barcelona została zdominowana przez gospodarzy. Wystarczy tylko powiedzieć, że Real Sociedad przez pierwsze trzy minuty stworzył sobie aż trzy dogodne sytuacje do strzelenia gola. Najpierw mocny strzał z 16 metrów Andera Barrenetxei odbił Marc-Andre Ter Stegen, który po chwili po fatalnym błędzie Julesa Kounde zatrzymał także w sytuacji "sam na sam" Mikela Oyarzabala. To wszystko zwieńczyło nieznacznie niecelne uderzenie głową Mikela Merino po rzucie rożnym.
Ale Barcelona cierpiała dalej wobec znakomitego pressingu Realu Sociedad. Tylko sytuacje dla Basków pojawiały się rzadziej. W 16. minucie dobre płaskie dośrodkowanie Barrenetxei zamykał Takefusa Kubo, ale z ostrego kąta nie zdołał pokonać Ter Stegena. Kilkanaście minut później to Niemiec popełnił błąd, wypuszczając piłkę z rąk po odbitym uderzeniu Aihena Munoza - na szczęście Ter Stegena został on zaasekurowany przez Gaviego.
A Barca? Uderzenie niecelne z dystansu Joao Cancelo czy zbyt lekka próba Fermina Lopeza na koniec pierwszej połowy to jedyne próby gości przed przerwą, aczkolwiek na uwagę zasługiwały także szarże Joao Felixa. Po jednej z nich Portugalczyk sygnalizował przewinienie w polu karnym jednego z rywali, ale zdaniem sędziego Javiera Alberoli Rojasa kontakt między zawodnikami był zbyt delikatny, by odgwizdać jedenastkę. W tej samej akcji jednak ewidentnie tuż przed szesnastką faulowany przez Hamariego Traore był Robert Lewandowski, a tego arbiter już nie zauważył. Do przerwy gole na Reale Arena jednak nie padły.
Po zmianie stron działo się już zdecydowanie mniej. Zaczęło się od celnego, ale zdecydowanie za lekkiego uderzenia z 16 metrów Braisa Mendeza, z którym bez trudu poradził sobie Ter Stegen.
Kolejnym wydarzeniem była już... zmiana Roberta Lewandowskiego, którego już w 58. minucie Xavi zmienił na Ferrana Torresa. Patrząc po minie schodzącego z boiska Polaka, który grał słabo, ale nie był specjalnie z powodu zmiany zdenerwowany, można się spodziewać, że chodziło o kwestie przygotowania 35-latka do gry po kontuzji.
Jednak zejście Lewego, a przede wszystkim wejście Ferrana Torresa w żaden sposób nie przyniosła poprawy gry ofensywnej Barcy, a sam Torres w fatalny sposób zmarnował kilka miniszans na stworzenie zagrożenia dla bramki gospodarzy.
Piłkarze Realu Sociedad wciąż byli zespołem lepszym, ale i defensywa Barcelony była zdecydowanie szczelniejsza niż dotychczas. Ter Stegen musiał się wysilić jedynie po świetnym uderzeniu z powietrza z 20 metrów Barrenetxei, ale popisał się bezbłędną interwencją.
W ofensywie Barca była mizerna tak naprawdę do ostatnich minut spotkania, ale wówczas postanowiła jeszcze powalczyć o komplet punktów. Najpierw potężne uderzenie z dystansu oddał Ronald Araujo, ale odbił piłkę Remiro. Po chwili świetną akcję przeprowadził wracający po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją Pedri, jednak po jego podaniu sytuacji sam na sam nie wykorzystał Gavi, który przegrał pojedynek z bramkarzem Realu Sociedad.
W końcu nadeszła 93. minuta. Po doskonałym podaniu za linię Ilkaya Guendogana efektowne wbiegnięcie w pole karne Ronalda Araujo zakończyło się celnym i skutecznym strzałem głową Urugwajczyka. W tym momencie rozpoczął się rollercoaster emocji dla piłkarzy i kibiców Barcy. Bo ich radość błyskawicznie przerwał gwizdek arbitra - sędziowie dopatrzyli się bowiem spalonego.
Araujo schował twarz w dłoniach, a wówczas jednak do akcji wkroczył VAR. Powtórki były zbawienne dla Barcy i bezwzględne dla Realu - o spalonym nie było mowy, a Araujo idealnie wbiegł za linię obrony i gol ostatecznie został uznany.
FC Barcelona w absolutnych męczarniach pokonała na wyjeździe Real Sociedad 1:0 i zdobyła bezcenne trzy punkty. Dzięki temu wciąż będzie tracić do prowadzącej Girony (i być może Realu Madryt, który swój mecz zagra w niedzielę) cztery punkty i nie straci kolejnego dystansu do najgroźniejszych rywali. Teraz przed Barcą i Robertem Lewandowskim we wtorek mecz wyjazdowy z Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów, a następnie spotkanie u siebie z Alaves.