Kilka dni temu były komisarz hiszpańskiej policji Jose Manuel Villarejo udzielił wywiadu, w którym zdradził, że otoczenie Joana Laporty - obecnego prezydenta FC Barcelony - kilka lat temu dostarczyło mu informacje obciążające Sandro Rosella.
Villarejo nie jest postacią krystaliczną. W lipcu 2023 został skazany na 19 lat więzienia przez hiszpański sąd. W rozmowie z radiem RAC1 przyznał, że kilka lat temu to osoby ze środowiska obecnego prezydenta Barcelony dostarczyły policji dowody, które pozwoliły na trzymanie w areszcie przez prawie dwa lata Sandro Rosella. Laporta temu zaprzeczył i zapowiedział podjęcie kroków prawnych.
Jedną z osób, które wskazał jako informatora jest Xavier Martorell. To były szef ochrony FC Barcelony, człowiek, który pracował w tym klubie podczas pierwszej kadencji Joana Laporty. Kilka lat później musiał zwrócić klubowi 120 tysięcy euro za "niewłaściwe wykorzystanie środków przeznaczonych na opłacenie rachunków, które nie miały nic wspólnego z klubem" - informuje "Mundo Deportivo". Wszystko po to, żeby uniknąć pozwu od klubu, który zarzucał mu, że był jedną z osób, która wydała 2,4 miliony euro na działania związane z ochroną oraz szpiegostwem. Martorell miał być wśród odpowiedzialnych za zlecenie firmie Metodo 3 szpiegowania członków zarządu FC Barcelony. Po tym jak zapłacił, klub wycofał zarzuty.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kibice FC Barcelony zapewne woleliby, żeby o ich klubie głośno było jedynie z powodów sportowych. Po tym jak Joan Laporta wrócił na stanowisko prezydenta klubu, Barcelona w końcu zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. W tym sezonie kataloński zespół na razie zajmuje drugie miejsce w La Lidze i traci jeden punkt do pierwszego Realu Madryt.