Lewandowski wygwizdany. Wielkie kontrowersje w meczu Barcelony

Trzy gole do przerwy, jeden po przerwie, kiedy na boisku pojawił się w końcu Robert Lewandowski. FC Barcelona we wtorek tylko zremisowała na wyjeździe Mallorką 2:2.

Trzy spotkania w siedem dni. Xavi uznał, że to za dużo dla Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik wtorkowy wyjazdowy mecz z Mallorką rozpoczął na ławce rezerwowych. Pierwszy raz w tym sezonie, bo w sześciu poprzednich meczach Lewandowski grał u Xaviego od deski do deski.

Zobacz wideo Oto przyszły selekcjoner? "Limitem jest niebo"

Xavi już przed meczem zapowiadał, że w jego drużynie należy spodziewać się rotacji. We wtorek w ataku postawił na Ferrana Torresa, Joao Felixa i Raphinhę. Od pierwszych minut najaktywniejszy był ten ostatni, ale aktywni byli też gracze Mallorki. A może nawet przede wszystkim gracze Mallorki, którzy prowadzili z Barceloną już od 8. minuty.

Xavi bezradnie rozkładał ręce

Wszystko zaczęło się od błędu Marca-Andre ter Stegena, który zasadzie oddał piłkę rywalom. Antonio Sanchez po chwili dogrywał, a stojący kilka metrów od bramki Vedat Muriqi strzelał. Xavi wtedy tylko bezradnie rozłożył ręce, a później robił to jeszcze kilkukrotnie. Jak w 25. minucie, kiedy Raphinha dorzucił piłkę w pole karne do Ferrana Torresa, ale ten nie potrafił jej opanować.

Ferran Torres doskonałą okazję miał też w 38. minucie, kiedy przegrał pojedynek z Predragem Rajkoviciem. Bramkarz Mallorki zachował się wyśmienicie. Lepiej niż w 41. minucie, kiedy próbował interweniować, ale strzał Raphinhy był zbyt mocny i zbyt precyzyjny - tuż przy słupku - to był gol na 1:1 dla Barcelony.

A po chwili mógł paść na 2:1 (znowu Raphinha), a nawet na 3:1 (Joao Felix). Barcelona powinna prowadzić do przerwy z Mallorką, ale przegrywała. Po kontrze Mallorki z doliczonego czasu do pierwszej połowy: Rajković dograł wtedy do Muriqiego, ten do Abdona Pratsa, który doskonale przymierzył obok wybiegającego z bramki ter Stegena.

Lewandowski przywitany gwizdami. Wielka kontrowersja?

Druga połowa zapowiadała emocje, a niekorzystny wynik sprawiał, że szanse na wejście na boisko Lewandowskiego tylko rosły. Polski napastnik zaraz po przerwie zaczął energiczną rozgrzewkę. Wszedł w 58. minucie, przywitany został gwizdami, a po chwili żółtą kartkę za brutalny faul na Lewandowskim zobaczył Matija Nastasić.

Po kilku minutach na boisku pojawili się kolejni rezerwowi Barcelony - m.in. 16-letni Lamine Yamal, który mógł zaliczyć piorunujące wejście. I pewnie by zaliczył, gdyby nie VAR, który anulował rzut karny po faulu na Yamalu. - Oj, będzie głośno o tej sytuacji - rzucił komentator Eleven Sports po tym, jak sędzia Alejandro Muniz Ruiz zmienił swoją decyzję.

Barcelona - już z Lewandowskim w składzie - nadal przegrywała z Mallorką. Do 75. minuty, kiedy Raphinha z prawej strony dograł piłkę w pole karne. Tam przepuścił ją Lewandowski. I to była dobra decyzja, bo za plecami Polaka był inny rezerwowy Fermin Lopez, który strzałem z kilku metrów doprowadził do remisu.

To była ostatnia tak dobra okazja dla Barcelony, która we wtorek tylko zremisowała z Mallorką 2:2. Już w piątek zespół Lewandowskiego czeka kolejny mecz. Na stadionie olimpijskim, gdzie Barcelona podejmie Sevillę. Początek spotkania o 21.

Więcej o: