Robert Lewandowski ma za sobą kolejny wielki mecz. Polak w mistrzowskim stylu dał FC Barcelonie sygnał do odrabiania strat. Choć jego drużyna przegrywała 0:2, w ostatnich 10 minutach przeprowadziła szaloną szarżę. Efekt? Trzy bramki, w tym dwie Lewandowskiego. Pierwsza z nich z pewnością była ozdobą całego spotkania. Nieco starszym kibicom Barcelony przywołała zaś znakomite wspomnienia.
Chodzi o sytuację z 81. minuty, gdy Lewandowski trafił na 1:2. Akcja FC Barcelony godna była największych wirtuozów. Joao Felix dostał piłkę w centralnej części boiska, przebiegł z nią kilka metrów, po czym rewelacyjnie, wysokim lobem ponad głowami obrońców odegrał w pole karne. Tam czyhał już Robert Lewandowski. Poczekał, aż futbolówka skozłuje, po czym przelobował bramkarza Celty Ivana Villara. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki.
Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale niemal równo 30 lat temu - dokładnie 3 października 1993 r. prawie identyczną akcję przeprowadził słynny dream team Johana Cruyffa. Przypomniał o tym kataloński dziennik "Sport". Jak zauważył, Lewandowski nie miał wtedy nawet pięciu lat, a Felixa nie było jeszcze na świecie.
Chodzi o sytuację z wyjazdowego meczu FC Barcelony z Osasuną Pampeluna na El Sadar. W 39. minucie piłkę w podobnej części boiska co Felix przejął Michael Laudrup. Duńczyk nieco ją podprowadził i ponad głowami obrońców przerzucił do Romario. Co było dalej? To, co w przypadku Lewandowskiego. Kozioł, strzał z pierwszej piłki i perfekcyjny lob nad bramkarzem.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Jakby podobieństw było mało, to identyczny był także wynik tamtego starcia. FC Barcelona pokonała Osasunę 3:2. Mieliśmy też pewien polski akcent. W ekipie z Pampeluny wystąpił Jacek Ziober i nawet zdobył jedną z bramek. FC Barcelona na dobre rozpoczęła wtedy marsz po tytuł mistrza Hiszpanii, który ostatecznie padł jej łupem. Fani z Katalonii nie mieliby nic przeciwko temu, by i tej kwestii historia zatoczyła koło.