Real dostał cios już w 5. minucie. Valverde pokazał, jak zaczynać drugie połowy [WIDEO]

Real Madryt wygrał 2:1 z Realem Sociedad, choć już na początku spotkania dał się zaskoczyć rywalowi i długo nie był w stanie doprowadzić do wyrównania. Te nadeszło dopiero w drugiej połowie, po kapitalnym golu z dystansu Federico Valverde. Z kolei zwycięską bramkę zdobył Joselu. Tym samym wicemistrzowie Hiszpanii odnieśli piąty triumf z rzędu w tym sezonie.

W V kolejce La Liga Real Madryt podejmował na własnym stadionie Real Sociedad. Niekwestionowanym faworytem tego starcia byli gospodarze, którzy nie zaznali jeszcze porażki w tym sezonie. Duża w tym zasługa nowego nabytku wicemistrzów Hiszpanii, Jude'a Bellinghama - Anglik zdobył aż pięć bramek. W niedzielny wieczór nie udało mu się strzelić gola, ale drużyna Carlo Ancelottiego podtrzymała znakomitą passę, choć po pierwszej połowie pachniało sensacją. 

Zobacz wideo Brutalna prawda o Fernando Santosie. Śmiech na sali

Zimny prysznic dla Realu Madryt na początku pierwszej połowy. Real Sociedad zaskoczył "Królewskich"

Jako pierwsi do ataku ruszyli gospodarze. Bellingham podał do Davida Alaby, a ten oddał strzał. Okazało się jednak, że znajdował się na pozycji spalonej. Wydawało się, że Real pójdzie za ciosem i za chwilę wykreuje kolejną groźną akcję. Nic bardziej mylnego. Zaskoczył go bowiem rywal. 

Takefusa Kubo posłał kapitalne podanie w pole karne do Andera Barrenetxea, a ten już z pierwszej piłki uderzył na bramkę. Futbolówkę zdołał jednak wybić Kepa Arrizabalaga, ale dość niefortunnie, ponieważ z powrotem trafiła ona pod nogi piłkarza Sociedad, który poprawił strzał.

Co więcej, goście poszli za ciosem i już w 11. minucie ponownie znaleźli drogę do siatki Realu. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Kubo, a piłka wpadła do bramki. Tyle tylko, że sędzia dopatrzył się przekroczenia przepisów i finalnie anulował trafienie. 

Wtedy do pracy zabrali się piłkarze Ancelottiego, którzy zaczęli bombardować golkipera Sociedad. Najpierw precyzyjnym strzałem popisał się Joselu, następnie z przewrotki swoich sił próbował Rodrygo, a po chwili spod linii końcowej sytuacyjny strzał oddał Dani Carvajal. Za każdym razem brakowało jednak szczęścia. 

Po chwili dekoncentracji znów do ataku ruszyli goście i rewelacyjny tego wieczora Kubo. Za każdym razem na posterunku stał jednak Kepa i pierwsza połowa zakończyła się sensacyjnym prowadzeniem Realu Sociedad. 

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Real Madryt zabrał się do pracy w drugiej połowie. Piękny strzał Valverde

Po przerwie madrycki klub wrócił odmieniony i rozpoczął drugą odsłonę spotkania od mocnego akcentu, a konkretnie od wyrównania. Już w 46. minucie golkipera gości pokonał Federico Valverde. Fran Garcia wycofał piłkę na 16. metr, gdzie stał doskonale ustawiony Urugwajczyk. Pomocnik zdecydował się na charakterystyczny dla siebie mocny strzał z dystansu. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce.  

"Królewscy" nie zamierzali się zatrzymywać i niespełna kwadrans później zmazali złe wrażenie z pierwszej połowy meczu, wychodząc na prowadzenie. Tym razem gola główką zdobył Joselu, a asystował mu ponownie Garcia. 

Te bramki ostudziły zapędy Realu Sociedad. Piłkarze wydawali się całkowicie zagubieni i nie kreowali już tak wielu groźnych akcji. Zupełnie inaczej postępował madrycki zespół. Świetną okazję miał m.in. Toni Kroos, ale futbolówka na centymetry minęła bramkę po uderzeniu z rzutu wolnego. Natomiast w 90. minucie kapitalną szansę miał w końcu Bellingham, ale golkiper wybronił strzał. Tym samym w meczu nie padło już więcej goli. 

Real Madryt - Real Sociedad 2:1

Strzelcy: Ander Barrenetxea (5'), Federico Valverde (46'), Joselu (60')

Dzięki temu zwycięstwu Real pozostaje niepokonany w La Liga i z kompletem zwycięstw prowadzi w tabeli. Nad drugą FC Barceloną ma dwa punkty przewagi. Z kolei Sociedad poniósł pierwszą porażkę i zajmuje dopiero 11. lokatę (6 pkt). W kolejnym meczu klub ze stolicy Hiszpanii zmierzy się z Atletico Madryt, a rywale zagrają z Getafe. 

Więcej o: