Mecz Barcelony z Getafe od samego początku wyglądał na bardzo niewygodny i trudny początek sezonu dla mistrza Hiszpanii. Spotkanie pierwszej kolejki La Liga przerodziło się jednak dla nich w prawdziwe męczarnie. Byli prowokowani, irytowani i dezorientowani przez rywali, a na koniec mogli się czuć oszukani przez arbitra, gdy ten nie podyktował rzutu karnego po faulu na Ronaldzie Araujo, odgwizdując wcześniejszą rękę Gaviego.
"Barcelona nie wykończyła Getafe podczas wojny w Coliseum" - tak tytułuje tekst o niedzielnym meczu dziennik "Sport", który nazywa go także "skandalem". "Drużyny na boisku są czasem odbiciem tego, jak wyglądają ich trenerzy. Tak było w przypadku Getafe i Jose Bordalasa, nieprzyjemnej persony dla Barcy. Więcej w tym hałasu niż gry, a do tego sędziowskie kontrowersje" - czytamy.
Tak samo - "wojną" - nazywa to spotkanie "Mundo Deportivo". Według gazety "L'Esportiu" remis w Getafe to nie strata punktów, a "punkt zdobyty przeciwko wszystkim". "Karny na Araujo na koniec mógł wszystko zmienić, ale Soto Grado go nie podyktował po konsultacji z VAR-em. Barca jeszcze jeden rok pozostanie bez zwycięstwa nad Getafe" - pisze Javier Gascon z "Mundo Deportivo" w relacji z meczu i nawiązuje do ciekawej statystyki - Barcelona pozostaje bez wygranej w Getafe aż od 2019 roku.
- Nigdzie tu nie widzę ręki Gaviego. To powinien być karny za kopnięcie Araujo - twierdzi w innym artykule ekspert "Mundo Deportivo" i były międzynarodowy sędzia, Cesar Barrenechea Montero. Tytuł tekstu wskazuje, że Katalończycy "zostali okradzeni z karnego".
Zupełnie odmienne opinie prezentuje madrycka "Marca". Alfonso Pérez Burrull, inny sędzia z przeszłością w La Liga, zapytany przez radio dziennika ze stolicy, mówi, że według niego ręka była. - Dotknął jej i Soto Grado miał rację z cofnięciem gry. Gdyby nie to, powinien podyktować karnego - przyznaje były arbiter.
Reakcje na niedzielne spotkanie Barcelony w Madrycie są oczywiście zupełnie inne niż w przypadku katalońskich mediów. Można odnieść wrażenie, jakby dziennikarze sugerowali, że zawodnicy Xaviego Hernandeza przesadzają.
"Barcelona oszalała w Getafe" - pisze "Marca" i nawet nie kwestionuje tego, czy w ostatnich minutach sędzia powinien podyktować rzut karny. "Nie zrobił tego przez wcześniejszą rękę Gaviego" - tylko tyle można przeczytać o jednym z najważniejszych wydarzeń całego spotkania. Wcześniej Fernando Carnero, relacjonujący mecz, długo chwali Jose Bordalasa i opisuje, jak zatrzymał Barcelonę. O kontrowersjach pisze o wiele mniej.