• Link został skopiowany

127 mln euro za zawodnika z YouTube'a. "Synonim toksyczności". Dali się nabrać

Cztery lata temu biły się o niego największe kluby, a on został bohaterem jednego z największych transferów w historii futbolu. Teraz, mimo 23 lat, jego kariera znalazła się na zakręcie. Joao Felix stał się synonimem toksyczności, a piłkarsko nie jest przystosowany do współczesnych wymagań futbolu.
Joao Felix
screen YT

W przypadku zagranicznych transferów do polskiej ekstraklasy często bywa tak, że przychodzący piłkarz jest postacią enigmatyczną, a jedyną sposobnością, aby poznać jego możliwości, jest obejrzenie kompilacji na YouTube. Problem z tego typu materiałami jest oczywisty. Zwykle trafiają do nich tylko pozytywne walory piłkarza z tytułem: "XYZ – best goals and skills" (a gole niemal zawsze wpadają w rytmie "Danza Kuduro"). Dość łatwo więc o manipulacje, a przy odpowiednim montażu z każdego można zrobić drugiego Messiego.

Zobacz wideo Sonny Kittel szczerze o reprezentacji Polski: Słyszałem, że Boniek...

Okazuje się, że ten trik może dotyczyć również piłkarza, za którego zapłacono kiedyś ogromne pieniądze i miał on się stać czołowym zawodnikiem na świecie. Przynajmniej wszystko na to wskazywało.

Olbrzymi talent piłkarski bez predyspozycji do pracy. Jak Felix stał się graczem "orlikowym"

Cztery lata temu biły się o niego największe kluby, a on został bohaterem jednego z największych transferów w historii futbolu. Teraz, mimo wciąż młodego wieku, jego kariera znalazła się na zakręcie. 23-letni Joao Felix stał się zakładnikiem ceny, jaką za niego zapłacono – 127 mln euro. Droższych od niego było i jest aktualnie tylko czterech zawodników.

Minął już miesiąc letniego okna transferowego, a wciąż nie znalazł się chętny na skreślonego w Madrycie Portugalczyka, mimo że jego agentem jest Jorge Mendes, a – umówmy się – postać menedżera znaczy czasem w świecie futbolu najwięcej. Problemem jednak jest sam Joao Felix.

Piłkarscy kibice, będący aktywni na Twitterze, często mogą natknąć się na kilkuminutowe kompilacje zachwycających zagrań wychowanka Benfiki. Imponuje tam dryblingiem, przeglądem pola czy umiejętnościami technicznymi. Maskuje to jednak elementarne braki i problemy, które wykluczają Felixa z gry na najwyższym poziomie. Można nawet go nazwać piłkarzem "orlikowym" lub "podwórkowym", gdyż to w takich lokacjach można spotkać chłopaków, którzy są uosobieniem 23-latka. Przerastają rywali pod względem zagrań z piłką przy nodze, ale zwykle starają się zbytnio nie zhańbić pracą w defensywie.

W dzisiejszym coraz bardziej intensywnym futbolu trenerzy nie mogą pozwolić sobie na takie ustępstwa, zwłaszcza że Portugalczyk nie posiada klasy Leo Messiego. Jest jedynie piłkarzem momentów. Te udane zagrania, które pojawiają się w materiałach wideo, to epizody. Częściej 23-latek w trakcie spotkań po prostu znika lub zagra dwa dobre mecze, aby przespacerować następne trzy. Ma również trudności, aby fizycznie wytrzymać pełne 90 minut.

Pierwotnie wydawało się, że głównym powodem niepowodzeń Joao Felixa w ostatnich latach był wybór klubu, a konkretnie trenera. Diego Simeone potrafi rozwijać ofensywnych piłkarzy – czego dowodem jest chociażby Antoine Griezmann – ale wszystko podporządkowuje pod drużynę. Portugalczyk nie potrafił pójść drogą Francuza, którego miał zastąpić na Civitas Metropolitano. Nie stał się graczem zespołowym. Tak naprawdę nigdy nie chciał nim być. Odkupieniem miało być zimowe wypożyczenie do Chelsea, lecz i tam nie spełnił oczekiwań. Nowy szkoleniowiec "The Blues", Mauricio Pochettino, nie był zainteresowany, aby Portugalczyk pozostał na Stamford Bridge.

Toksyczność Felixa. Marzenie o Barcelonie i zabranie "siódemki"

Po powrocie do Madrytu Felix odpalił bombę, mówiąc, że "jego marzeniem jest gra dla Barcelony". Zwykle takie deklaracje padają po transferze, a nie gdy wciąż jest się zawodnikiem innego klubu. W dodatku w tym wypadku dotyczą one bezpośredniego krajowego rywala. Barca nie znalazła możliwości finansowych na sprowadzenie Portugalczyka, więc temu pozostała jedynie wściekłość środowiska fanów Atletico. 

- Najważniejsze jest to, że nikt z nas, którzy są w drużynie, nie jest ważniejszy od Atletico Madryt – skomentował to Diego Simeone, który jeszcze wcześniej, w trakcie pobytu Felixa w Londynie, podkreślał, że "teraz wszyscy rozumieją wartości tego klubu", wbijając szpilkę wypożyczonemu napastnikowi. Atletico  miało fenomenalną rundę wiosenną w sezonie 2021/22. Zdobyło najwięcej punktów i nikt nie tęsknił za Joao Felixem, gdyż w kapitalnej dyspozycji był Antoine Griezmann. Ten sam, którego Felix miał zastąpić w 2019 r., w momencie odejścia Francuza do Barcelony.

To był jednak tylko początek toksycznego zachowania 23-latka w szatni "Rojiblancos". Zawodnik obraził się na klub, że ten wręczył koszulkę z "siódemką" Griezmannowi. Portugalczyk, który wcześniej grał z tym numerem na plecach, niezadowolenie wyraził w typowy dla siebie sposób — lajkując odpowiednie posty na Twitterze. Potem frustracje przelewał na boisko treningowe. Simeone starał się temperować zawodnika, oddelegowując go do pracy z młodzieżą czy stawiając na bramce podczas ćwiczeń. Viralem stało się wideo ze sprzeczką Joao Felixa z Thomasem Lemarem, którą Portugalczyk próbował obrócić żart w mediach społecznościowych.

Obecnie 23-letni portugalski napastnik przebywa z drużyną Atletico na tournée w Azji, ale nie gra w sparingach z powodu rzekomej kontuzji. Hiszpańskie media podają, że nie integruje się z drużyną, a jego jedynymi kompanami jest muzyka oraz telefon. Joao Felix czeka na rozwiązanie, lecz aby mógł opuścić Madryt, musi schować dumę do kieszeni i zaakceptować grę dla zespołu o niższej klasie. Zainteresowanie wykazywała Aston Villa czy Wolverhampton, lecz kolejnym problemem piłkarza jest jego ego i przekonanie o nieskazitelnym talencie, w czym ponoć utwierdzają go jego bliscy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: