FC Barcelona ma już nowego kapitana. Po odejściu Sergio Busquetsa do Interu Miami ruszyła lawina spekulacji, kto mógłby w kolejnym sezonie zastąpić w tej roli doświadczonego reprezentanta Hiszpanii. Polscy kibice liczyli, że Katalończycy docenią Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie wybór padł na Sergiego Roberto.
Wybór z jednej strony wydaje się zrozumiały. Roberto to jeden z najbardziej oddanych piłkarzy FC Barcelony. Odkąd w 2006 r. dołączył do drużyny młodzieżowej, nigdy nie zmienił barw klubowych. Z drużyną był na dobre i na złe i bez problemu godził się na obniżki pensji, gdy tylko został o to poproszony. Z drugiej strony 31-latek nigdy nie miał bardzo silnej pozycji w składzie. Raczej był pierwszym rezerwowym, którego atutem jest umiejętność gry na wielu pozycjach. W zeszłym sezonie rozegrał 33 mecze we wszystkich rozgrywkach, strzelił trzy gole i miał cztery asysty. Rzadko jednak grał w pełnym wymiarze czasowym.
Poza Sergim Roberto hiszpańska prasa w gronie faworytów do przejęcia opaski wymieniała przede wszystkim bramkarza - Marca-Andre ter Stegena oraz Roberta Lewandowskiego. Niedługo przed ogłoszeniem decyzji, szokującą opinię opublikował kataloński dziennik "Sport". Jego zdaniem bliżej od Polaka i Niemca miał być Ousmane Dembele, który przez lata wcale nie świecił najlepszym przykładem. Spóźniał się na treningi i często łapał kontuzje. "Nazwisko Ousmane jest jednym z tych, któremu daje się najwięcej szans, aby zostać jednym z kapitanów drużyny w tym sezonie. Daleki jest od frywolnego wizerunku, jaki sprzedawano o nim podczas jego początków w Barcelonie. Dzisiaj, w wieku 26 lat, Francuz prezentuje dojrzałą osobowość, do której dodaje iluzję młodości" - uzasadniała gazeta.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Lewandowski i Dembele cały czas mają jednak szansę na zostanie wicekapitanami. Zważywszy na to, iż Sergi Roberto niekoniecznie będzie graczem pierwszego wyboru, rola ta również mogłaby dać możliwość regularnej gry z opaską na ramieniu.