FC Barcelona ma za sobą sezon 2022/2023, w którym udało jej się zdobyć mistrzostwo oraz Superpuchar Hiszpanii. Latem ubiegłego roku w Katalonii korzystano z wielu słynnych już dźwigni finansowych, które zakładają sprzedaż np. części praw telewizyjnych klubu. Dzięki temu Barcelona mogła kupić i zakontraktować nowych zawodników, a jednym z nich był Robert Lewandowski, który trafił do Hiszpanii z Bayernu Monachium za 45 milionów euro.
Po zakończeniu rozgrywek ligowych w Hiszpanii dzielone są pieniądze ze sprzedaży praw telewizyjnych pod względem tego, które miejsce dany zespół zajął w tabeli na koniec sezonu. Podstawą, na którą może liczyć wszystkich 20 zespołów, jest kwota 35,6 mln euro.
Dziennik "AS" na podstawie danych z zeszłego sezonu wyliczył, że za ten sezon FC Barcelona może otrzymać 35,6 mln podstawy + około 60 mln euro z tytułu zajęcia pierwszego miejsca w tabeli. Wtedy do klubowej kasy wpłynęłoby blisko 96 mln euro. Z kolei drugi Real Madryt mógłby liczyć na kwotę wynoszącą łącznie około 89 mln euro, a trzecie Atletico niespełna 79 mln euro.
Z drugiej strony ostatnie w tabeli Elche może zarobić zaledwie 36,5 mln euro. To ogromna przepaść między nim a FC Barceloną. Dlatego też w ostatnich kolejkach zespoły, które w teorii grały "o nic", rywalizowały tak naprawdę o spore pieniądze, ponieważ im lepsze miejsce w tabeli zajęły, tym więcej zarobiły.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Tak duży zastrzyk gotówki w pewnym stopniu powinien pomóc Barcelonie w uregulowaniu kwestii finansowych i przedstawieniu planu, który może pozwolić zakontraktować nowych zawodników przed kolejnym sezonem. Zwłaszcza że Xavi Hernandez podkreślał po ostatnim meczu z Celtą Vigo, że przed klubem kluczowy tydzień, który zadecyduje, na co będzie mogła pozwolić sobie Barcelona w letnim okienku transferowym. - Ostatnim krokiem do walki o wszystko jest odpowiednie wzmocnienie drużyny - stwierdził.
Chociaż nie zostało to oficjalnie potwierdzone, to zdaniem "Sportu" La Liga zatwierdzi plan przedstawiony przez Barcelonę. "Wygląda to dobrze, ale dalej nie ma nic oficjalnego. Być może będziemy musieli poczekać do jutra, aby otrzymać ostateczne potwierdzenie" - mówi źródło, na które powołuje się gazeta.