Jeszcze o poranku wydawało się, że niedzielne spotkanie ostatniej kolejki La Liga pomiędzy Realem Madryt a Athletikiem Bilbao będzie miało znaczenie jedynie w kontekście wicemistrzostwa Hiszpanii, ale w godzinach południowych "Królewscy" oficjalnie poinformowali, że latem klub opuści Karim Benzema, kapitan zespołu, który w Madrycie grał od 2009 roku. Mecz przeciwko ekipie z Kraju Basków był jego ostatnim w białej koszulce. Santiago Bernabeu chciało godnie pożegnać ostatniego zdobywcę Złotej Piłki, ale także Marco Asensio, który również odejdzie w lipcu po wygaśnięciu kontraktu.
Podobnej motywacji, zwłaszcza w pierwszej połowie, nie mieli jednak podopieczni Carlo Ancelottiego, którzy nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji, a sam Francuz był kompletnie niewidoczny. Pierwszy strzał na bramkę Unaia Simona oddali dopiero w 25. minucie za sprawą Viniciusa. Zdecydowanie groźniejsi byli goście z Bilbao. Podopieczni Ernesto Valverde, którzy wciąż walczyli o siódme miejsce, dające grę w Lidze Konferencji Europy, już w pierwszym kwadransie gry otrzymali rzut karny za zagranie ręką Toniego Kroosa, ale uderzenie z jedenastu metrów Mikela Vesgi zatrzymał Thibaut Courtois. Belg interweniować musiał również przy groźnych strzałach Yuriego Berchiche czy Inakiego Williamsa.
Godna odnotowania okazja ze strony gospodarzy pojawiła się dopiero w końcówce pierwszej odsłony, gdy Rodrygo indywidualnie ogrywał rywali i wpadał w pole karnym. Raz w ostatniej chwili zatrzymał go defensor, a za drugą sytuacją już mijał golkipera gości, ale ten zdołał wybić mu piłkę spod nóg. Kilka chwil później groźny strzał głową nad bramką oddał Carvajal.
Druga odsłona meczu w sposób wymarzony rozpoczęła się dla gości, którzy już cztery minuty po gwizdku wyszli na prowadzenie. Fatalną stratę na własnej połowie zanotował Dani Carvajal. Dobrym podaniem w pole karne Ohiana Sanceta obsłużył De Marcos, a gracz rodem z Kraju Basków na raty, ale pokonał Thibaut Courtois.
Real na to wydarzenie w ogóle nie zareagował. Wciąż nie prezentował na murawie kompletnie nic. Miał problem z oddaniem jakiegokolwiek strzału, a rywale dominowali ich pod względem intensywności, ale również w wykreowanych sytuacjach. Dziesięć minut po bramce oko w oko z belgijskim golkiperem "Królewskich" stanął Inaki Williams, ale Courtois po raz kolejny uratował swój zespół. W międzyczasie na prowadzenie 2:1 (przegrywali 0:1) w swoim meczu wyszło Atletico Madryt i na tamtą chwilę to ekipa Diego Simeone mogła cieszyć się z wicemistrzostwa Hiszpanii.
Podobnie jak w pierwszej połowie, w drugiej gospodarze również bardzo późno oddali swój pierwszy strzał - dopiero w 24. minucie za sprawą Rodrygo, lecz była to próba jedynie do odnotowania przez statystyków, gdyż nie spowodowała żadnego zagrożenia pod bramką Simona.
Z pomocą podopiecznym Carlo Ancelottiego przyszli rywale. W kompletnie niegroźnej sytuacji Yuri Berchiche uderzył dłonią w twarz Edera Militao i arbiter tego spotkania musiał wskazać na punkt rzutu karnego. Jedenastkę pewnie wykorzystał Karim Benzema, który zdobył swoją 19 bramkę w tym sezonie La Liga i ostatnią w barwach Realu Madryt. Chwilę później opuścił boisko przy owacji na stojąco od kibiców na Santiago Bernabeu.
Wyrównanie wcale nie zadziałało mobilizująco na "Królewskich", którzy nie ruszyli po decydującego gola, mimo że remis wcale nie zmieniał ich położenia. Przy takim wyniku wciąż byli zależni od wydarzeń na La Ceramica i spotkania Atletico. Dopiero w 89. minucie prawym skrzydłem ruszył Vinicius i wyłożył piłkę w polu karnym Rodrygo, ale Brazylijczyk przestrzelił. Nie zdobył swojej trzeciej bramki w trzecim kolejnym meczu z rzędu.
Decydujące trafienie przyszło z innego stadionu. W 94. minucie bramkę na wagę remisu dla Villarreal zdobył Jorge Pascual! Atletico, które mogło zamknąć to spotkanie trzecim trafieniem, w samej końcówce tylko zremisowało 2:2 i nie wykorzystało potknięcia Realu, mimo że byli o parę minut, o mały krok od srebrnego medalu. To jednak "Królewscy", mimo beznadziejnego meczu, mogli świętować wicemistrzostwo.