W końcówce wspomnianego meczu, wygranego przez Real 1:0, Vinicius został zmieniony. Idąc w stronę ławki rezerwowych towarzyszyły mu rasistowskie okrzyki, a także życzenia śmierci. Sprawa poruszyła świat piłki, który solidaryzuje się z Brazylijczykiem.
Po tych wydarzeniach na boisku rozpętała się wielka awantura. Wszystko dlatego, że obrażany Vinicius odpowiedział fanom Valencii wymownym gestem dwóch palców w górze, symbolizujący rychły spadek tej drużyny do Segunda Division. Momentalnie podbiegł do niego bramkarz gospodarzy, Giorgi Mamardaszwili, który zaczął szarpać Brazylijczyka. Do awantury dołączyli się kolejni piłkarze, a na nagraniu widać, jak w trakcie przepychanek Vinicius uderza w twarz jednego z rywali. Został za to ukarany czerwoną kartką. Karę potem wycofano, a i sędziowie w Hiszpanii.
Po meczu piłkarz zabrał głos, zwracając uwagę, że rasizm na hiszpańskich stadionach przejawia się wyjątkowo często. "To nie był ani pierwszy, ani drugi, czy trzeci raz. Rasizm jest w LaLiga normalny. Przeciwnicy uważają, że to normalne, federacja też. Zachęcają do tego, przez co bardzo mi przykro. Rozgrywki, które kiedyś należały do Ronaldinho, Ronaldo, Cristiano i Messiego, dziś należą do rasistów" - czytamy na Twitterze.
Za Viniciusem od razu wstawili się koledzy z drużyny, czy Carlo Ancelotti. Trener Realu podkreślił powracający jak bumerang problem rasizmu w piłce nożnej i wyjawił, że podczas całego zajścia zwrócił się do sędziego głównego o przedwczesne zakończenie meczu. - To nie jedna osoba, tylko cały stadion rasistowsko obraża zawodnika. Trzeba było zakończyć grę, powiedziałbym to samo nawet gdybyśmy wygrywali 3:0. - powiedział Włoch.
Za reprezentantem Brazylii stanął jego rodak, Raphinha, grający na co dzień w FC Barcelonie. Po wczorajszym meczu nowych mistrzów Hiszpanii skrzydłowy zaprezentował koszulkę z przesłaniem do Viniciusa. "Dopóki kolor skóry będzie ważniejszy niż kolor oczu, będzie wojna" - można było przeczytać na trykocie piłkarza. Sam poszkodowany podziękował koledze z kadry za wsparcie na Twitterze.
Na konferencji prasowej na ten temat wypowiedział się także trener Barcelony, Xavi, który stanowczo stwierdził, że rasizm trzeba tępić, a jeśli będzie się to powtarzało, spotkania powinny być od razu przerywane. - Uważam, że mecze powinny być przerywane. Sam o tym dużo razy myślałem. Jestem w pracy, a słyszę, jak jestem obrażany. To odpowiednia pora, by powiedzieć dość - wyznał.
- Musimy edukować ludzi, że na mecze nie chodzi się po to, żeby na przykład obrażać sędziego. Takich rzeczy nie ma w innych sportach. W tenisie czy golfie jest poszanowanie dla zawodników - kontynuował szkoleniowiec. Stwierdził on również, że nie podziela zdania Viniciusa, że cała La Liga czy Hiszpania są rasistowskie. Przyznał, że zdarzają się takie incydenty, ale powstrzymuje się od generalizowania. Dodał jednak, że rozumie reakcję piłkarza, który takiego stwierdzenia użył komentując całą aferę.
Podobnego zdania jest Florentino Perez, który osobiście spotkał się z Viniciusem, przekazując mu wsparcie. Jak podają media, Real Madryt przy ewentualnym następnym takim incydencie w geście protestu zejdzie z boiska.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Sprawą zajęła się także policja. Hiszpańskie organy ścigania poinformowały, że analizują nagrania z Estadio Mestalla, jak i te spoza obiektu i będą identyfikować wykonawców rasistowskich gestów. Są już pierwsze zatrzymania. Dwa dni po incydencie na przesłuchanie zostało doprowadzonych trzech podejrzanych, którzy jeśli ruszy proces w sądzie, będą musieli tam się stawić.